– „Weronika, przygotuj się, przyjechał ojciec”. Ciotka Zofia zabrała Werkę do domu jej ojca. Nie była gotowa, by nazywać go tatą. Po raz pierwszy zobaczyła go dwa tygodnie wcześniej, kiedy jej matka trafiła do hospicjum. – „Cała matka!”- Spojrzał na nią z surowym wyrazem twarzy. – Witaj, Weroniko. Jestem Magda, a to jest Łukasz, twój brat. Wera usiadła na łóżku i rozpłakała się. – Nie płacz, kochana, to nie twoja wina” – powiedziała macocha i przytuliła ją. Dwa miesiące po tym spotkaniu zmarła matka Weroniki. Nie wiedziała, co działo się w ciągu ostatnich dni, ale pamiętała łagodny głos Magdy, która towarzyszyła jej przez cały ten czas. Weronika bardzo chciała zostać u ciotki, ale ojciec jej na to nie pozwolił. – „Werka, wybacz mi.
Ale wiedz, że zawsze możesz tu wrócić”. Przyszedł ojciec i zabrał ją. – „Cześć, Weroniko. Czy podróż była udana?” – zapytała Magda. – „Wejdź do środka” – ojciec popchnął ją lekko. – „Przez jakiś czas możesz spać w pokoju swojego brata, a potem coś wymyślimy. Czuj się jak u siebie”. Magda była dobra dla dziewczyny, gotowała jej obiady, kupowała wszystko, czego potrzebowała, pomagała jej w lekcjach. A Werka pomagała w domu, nawet o to nieproszona.
Magda starała się traktować ją na równi z Łukaszem, ale nie próbowała zastąpić jej matki. – „Nie jestem twoją matką. Masz tylko jedną matkę, postaraj się o niej nie zapomnieć. Jeśli mi pozwolisz, mogę być twoją przyjaciółką”. Wszystko zmieniło się diametralnie, gdy ojciec Werki rozstał się z Magdą. Nie mógł znieść dziewczynki i postanowił odesłać ją do swojej matki. – „Wera, nie opuszczę cię” – powiedziała Magda z błyskiem w oku – „Nie bój się. Twoja babcia jest starszą kobietą i potrzebuje opieki. Będę do niej zaglądać. Nie dla ojca, ale dla ciebie. Jesteś za młody na takie rzeczy i musisz się teraz uczyć. Po szkole możesz przyjeżdżać do mnie na kilka godzin, żeby babcia nie zauważyła. Niech to będzie nasza tajemnica. Babcia była oczywiście stara, ale terroryzowała Weronikę. Kazała jej wywiesić na ścianie plan lekcji i listę zajęć dodatkowych, a gdy spóźniała się choćby o minutę, robiła awanturę. Dziewczyna dorastała i nadszedł czas, by wybrać co dalej. – „Chcę iść na studia”. – „Kto cię pytał o zdanie?”
Masz pracować w sklepie, to wszystko! Wera płakała, gdy przyszła Magda. – „Co mam zrobić? Chcę się uczyć”. – „Nie wiem, kochana. Nie jesteś jeszcze wystarczająco dorosła. Trzeba się nad tym zastanowić. Nie rozpaczaj, na pewno coś wymyślimy”. Za kilka dni przyjechała z wizytą ciocia Zofia. – „Werciu, prawdopodobnie będziemy musieli poczekać aż będziesz pełnoletnia. Wtedy zrobisz to, co będziesz chciała – będziesz mogła sama dysponować mieszkaniem i pieniędzmi po matce. Będziesz mogła też uczyć się, gdziekolwiek chcesz”. – „Jakie pieniądze?” – „Renta, którą otrzymuje się po zmarłym rodzicu”. – „Nic nie otrzymałam, nawet o tym nie wiedziałam”. – „Wszystko jasne! Nadszedł czas na poważną rozmowę z twoim ojcem”. – „Z ojcem? O co chodzi, ciociu?” – „Jak Bóg da, to ci wszystko wytłumaczę. Spotkamy się jutro u Magdy”. Weronika nie spała całą noc, nie wiedziała, o czym ciotka zamierza rozmawiać z ojcem, ale czuła, że ta rozmowa będzie miała kluczowe znaczenie. – „Odkupiłam ją” – powiedziała Zofia z uśmiechem na twarzy. – „Co to znaczy?” – zapytała Magda. – „Wiedziałam, że jest chciwy, ale nie do tego stopnia”.
– „Moja droga Werko, twoja babcia Małgosia, niech spoczywa w pokoju, zostawiła twojej mamie małe pudełko. Przed śmiercią dała mi je i powiedziała, żebym otworzyła we właściwym czasie. Wczoraj wieczorem zdecydowałam, że nadszedł czas. Weź ją”. Werka otworzyła pudełko, w środku znajdowały się trzy cenne pierścionki. – Poszła do jubilera i okazało się, że są bardzo drogie. – „Jeden z nich dam twojemu ojcu za twoją wolność. Jutro u notariusza podpisze akt notarialny, a ty będziesz mogła zamieszkać ze mną”. Weronika podskoczyła ze szczęścia. Magda wracała właśnie do domu, kiedy zadzwonił telefon: – „Co? Przyjęli cię? Werka, wiedziałam, że ci się uda. Gratulacje, moja droga. Muszę kończyć, bo idę się spotkać z twoim ojcem”. – „Witaj! Jak się miewa nasz syn?” -„Dobrze. Nie chcesz zapytać o swoją córkę?” – Skąd wiesz co u niej?” – „To nie ma znaczenia. Musisz wiedzieć, że zostanie lekarzem, tak jak sobie wymarzyła. Właśnie przyjęli ją na uniwersytet”. – „Co? Nieważne… Jutro idę do notariusza”. – „Jesteś jej ojcem! Nie próbuj jej zepsuć życia. Przede wszystkim ma już 18 lat, ale jeśli spróbujesz się do niej zbliżyć, zniszczę cię. Nie jestem głupia, wiem też o rencie. Ile już się tego nazbierało?” – „Cóż, masz mnie!” – rozłożył ręce i uśmiechnął się zakłopotany.