Poszłam w odwiedziny do znajomej, a ona w kuchni miała górę nieumytych naczyń, które leżały tam prawie od tygodnia!

Dzisiaj mam dzień wolny. Postanowiłam więc, że po południu pójdę na zakup. Podczas nich przypadkowo spotkałam przyjaciółkę z dawnych lat, z którą naprawdę bardzo długo się nie widziałyśmy. Zaczęłyśmy sobie tak rozmawiać i opowiadać najświeższe historie z naszego życia, aż w końcu zaprosiła mnie na herbatę, abyśmy tak bezsensownie nie stały na ulicy godzinami rozmawiając. Powiedziała, że nie wiadomo, kiedy znów się zobaczymy, więc trzeba to wykorzystać i napić się chociaż herbaty.

Zgodziłam się, dokupiłam w sklepie jeszcze jakieś słodycze do herbaty – nie zamierzałam przyjść do niej w gości z pustymi rękami. Bardzo dawno u niej nie byłam, ale kiedy weszłam do jej mieszkania, to zauważyłam, że raczej w środku jest bez zmian. Kiedy na korytarzu zdejmowałam buty i kurtkę, znajoma krzyknęła do mnie:

-Och, a ja nie mam żadnych naczyń, skończyły mi się!”.

Wtedy ją zapytałam:

-W jakim sensie “skończyły się”?

Weszłam do kuchni, a w zlewie leżała cała sterta brudnych naczyń. Były tam talerze, widelce, łyżki, noże, filiżanki i inne rzeczy.

-Wyłączyli nam ciepłą wodę na parę dni, coś tam naprawiali, no i się uzbierało – próbowała się usprawiedliwić.

-Tylko na drzwiach klatki schodowej było napisane, że wodę wyłączą w poniedziałek i mieli ją włączyć w środę rano,  teraz jest już czwartek” – przypomniałam jej.

-Cóż, jakoś tak wyszło, co zrobić. No to teraz umyję chociaż filiżanki – powiedziała.

Mnie też czasami odkładają się naczynia w zlewie, ale nie aż do takiego stopnia. Naprawdę byłam tym zadziwiona.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *