Maria jest jeszcze młodą kobietą, ponieważ ma zaledwie czterdzieści dwa lat. Wyszła za mąż bardzo wcześnie i równie wcześnie urodziła dzieci. Mój mąż Roman przyszedł na świat, kiedy jego matka miała zaledwie osiemnaście lat. Mąż Marii był za to znacznie od niej młodszy.
Roman zawsze dobrze mówiła o swojej rodzinie. Maria starała się jak mogła: po ukończeniu szkoły poszła na kurs z księgowości, a potem, kiedy znalazła już zatrudnienie w dobrej firmie, wspinała się po szczeblach kariery. W końcu udało jej się osiągnąć swój cel i obecnie jest główną księgową w dużej i znanej firmie.
Ojciec Romana zmarł, gdy ten miał zaledwie dziesięć lat. Maria została sama z dziećmi i nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Zawsze powtarzała, że gdy dzieci skończą szkołę, to ona przestanie im pomagać, bo muszą nauczyć się samodzielności, a ona w końcu chce zacząć żyć własnym życiem.
Tak długo, jak synowie się uczyli, opłacała ich kółka zainteresowań oraz korepetycje, aby mieć pewność, że jej synowie dostaną się na dobre studia. Mariana nalegała, aby chłopcy chłopcy wybierając kierunki studiów wybrali mądrze, czyli tak, aby w przyszłości ich zawód dawał im duże pieniądze.
Kiedy z Romanem braliśmy ślub i wyprawialiśmy wesele, wciąż jeszcze studiowaliśmy. Maria podarowała nam wtedy trochę pieniędzy, abyśmy mieli zarówno na opłacenie części kosztów związanych z weselem, jak i na jakąś skromną podróż poślubną. Od tamtego czasu praktycznie jej nie widzieliśmy. Od czasu do czasu tylko dzwoniła, żeby dowiedzieć się, jak się mamy i co u nas, a potem znowu nie było z nią kontaktu, jakby zapadła się pod ziemię!
Młodszy brat Romka nadal mieszkał w domu matki mimo, że już studiował. Nie płaciła jednak za jego utrzymanie – kobieta powiedziała, że jest już dorosłym mężczyzną, więc sam musi sobie jakoś poradzić. W takich sprawach była bardzo zasadnicza.
Nie tak dawno temu na świat przyszła nasza córeczka. Teściowa przyjechała do nas, pogratulowała nam i dała kilka rzeczy dla dziecka, a potem znowu zniknęła i nie kontaktowała się z nami przez dłuższy czas.
Prowadzi bardzo aktywne życie. Pracuje, a w weekendy robi sobie wycieczki do innych miast, jeździ w góry i robie sobie piesze wycieczki. Obecnie zaczęła nawet jeździć na nartach i myśli także o kupnie roweru. Nie tak dawno temu powiedziała również, że zastanawia się nad tym, aby wyjść jeszcze za mąż. Nie ma w tym nic dziwnego – w końcu związała się z pewnym mężczyzną, z którym jeździ na wakacje i spędza cały wolny czas.
Poprosiliśmy ją, aby pomogła nam od czasu do czasu z dzieckiem, albo chociaż wsparła nas finansowo, bo wynajem mieszkania naprawdę obciąża nasz budżet, ale zawsze nam odmawiała i jednego i drugiego. Mówiła, że ona jakoś kiedyś poradziła sobie sama ze swoimi dziećmi, więc my tym bardziej damy sobie radę. Powiedziała, że gdyby znowu chciała się babrać w pieluchach i bawić w rodzicielstwo, to sama by sobie urodziła dziecko.
Bardzo nas to boli. Wcześniej nie mieliśmy żadnych problemów z pieniędzmi, ale teraz, po urodzeniu dziecka wszystko stało się trudniejsze. Pomoc od teściowej naprawdę by nam się przydała. Moi rodzice są na emeryturze i niewiele nam mogą pomóc, ale Maria mogłaby, jednak woli zamiast tego spełniać własne zachcianki.
Bardzo rzadko coś daje, ale jeśli już, to przynajmniej nie oszczędza na prezentach. Kiedyś Maria zajęła się naszą córką – wtedy dziewczynka poważnie zachorowałam, miała naprawdę ciężką grypę. Jednak kiedy córka tylko poczuła się lepiej, teściowa wróciła do siebie i powiedziała, że dalej już sobie poradzimy, bo ona ma wiele do zrobienia i nie może u nas tyle siedzieć. Jak można się tak zachowywać? To nienormalne!