Pierogi i pomidory na przyjęciu urodzinowym – czy tak się teraz świętuje?

– Cześć, zapomniałaś, że jutro są moje urodziny? Oczekuję, że przyjdziesz i w końcu porozmawiamy – odezwał się w słuchawce głos mojej dawnej koleżanki Magdy, której nie widziałam od około roku.
– Dużo będzie gości?
– Tylko ty i kilka moich koleżanek, jedną z nich jest Monika, która kiedyś ze mną pracowała, musisz ją pamiętać.
– Dobrze, mam akurat wolny dzień, chętnie przyjdę i złożę ci życzenia.

Chociaż nie lubię zaproszeń na ostatnią chwilę, naprawdę nie miałam żadnych planów na następny dzień. Pozostawała jeszcze kwestia prezentu, ale uznałam, że nie ma czasu, żeby coś kupić, więc stwierdziłam, że dam Magdzie pieniądze. Następnego dnia kupiłam piękną kartkę urodzinową, włożyłam do niej czterysta złotych i poszłam do domu mojej koleżanki.

O umówionej godzinie zadzwoniłam do drzwi mieszkania Magdy. Widok solenizantki na progu wprawił mnie w lekkie zakłopotanie: była jeszcze w piżamie. Uznając, że to jej dom i jej przyjęcie, postanowiłam zignorować niestosowne ubranie.

Gdy weszłam do środka, zauważyłam jeszcze jeden niezwykły szczegół – brak jedzenia na stole. Kiedy zapytałam o to Magdę, powiedziała, że wszystko jest gotowe, trzeba tylko nakryć do stołu. Zaprosiła mnie do kuchni, żebym usiadła, podczas gdy ona kończyła przygotowywać przystawki.

W kuchni solenizantka wyjęła pęto kiełbasy, ważące nie więcej niż 400 gramów, i kilka pomidorów. Pokroiła wszystko na kawałki i nałożyła na talerze. Na jednym talerzu chaotycznie piętrzyła się kiełbasa, a na drugim pomidory pokrojone w plastry, które gospodyni tylko lekko posoliła.

Zdziwiło mnie takie podejście do świętowania urodzin, więc delikatnie zapytałam, czy jest przewidziany ciepły posiłek. W odpowiedzi Magda nalała wody do garnka i postawiła go na kuchence:
– Nie martw się, podgrzeję pierogi i możemy iść do stołu – odpowiedziała gospodyni.

Nakrycie stołu nie zajęło wiele czasu – cała aranżacja składała się z talerza z kiełbaskami i pomidorami. Po chwili na stoliku pojawiły się też gorące pierogi.

Kiedy solenizantka skończyła nakrywać do stołu, przyszło dwóch pozostałych gości. Dziewczyny też nie były oryginalne i wręczyły solenizantce kwiaty i koperty z pieniędzmi. Reakcja nowo przybyłych do stołu była niewymowna – dziewczyny były zaskoczone i zdezorientowane „hojnością” gospodyni.

Do pierogów podano nam dwie butelki wina. Takie wino było niedawno w sprzedaży w ramach specjalnej oferty w sieci niedrogich supermarketów – płacisz za butelkę, a drugą dostajesz gratis. Właśnie taką promocją postanowiła uraczyć nas Magda.

Opuściłam tę wspaniałą ucztę po nieco ponad godzinie siedzenia przy stole, chciałam wyjść wcześniej, ale nieco się krępowałam. Jednak burczenie w brzuchu zmusiło mnie do powrotu do domu, więc wyszłam pod pretekstem, że mam do załatwienia jakąś sprawę.

Po powrocie do domu zjadłam porządny posiłek. Postanowiłam, że nie pójdę już więcej na imprezę do Magdy. Według mnie lepiej było nie zapraszać gości, albo szczerze powiedzieć, że chce się z nami zobaczyć, ale nie stać ją na przygotowanie jedzenia. Zamiast pieniędzy mogłyśmy przynieść przekąski i miło spędzić czas.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *