Nasza córka i jej mąż zaprosili nas do siebie. Wśród gości był także nasz syn z rodziną. Okazja nadarzyła się w piątek wieczorem, dlaczego więc nie pójść i nie zobaczyć się z dziećmi? Córka mieszka w domu z ogrodem, więc mogliśmy posiedzieć na świeżym powietrzu i upiec trochę mięsa na grillu. Każdy z nas dał po 100 złotych, gospodarze zebrali więc na zakupy łącznie aż 600 złotych.
Ale kiedy dotarliśmy na miejsce, oniemiałam. Za zebraną kwotę można spokojnie nakarmić 15 osób, a na stole było tylko kilka kawałków mięsa, ser i owoce. Nie będę się spierać, wszystko wyglądało ładnie i odświętnie, ale dlaczego nie ma nic do jedzenia… Nie było szaszłyków, tylko kiełbaski, w dodatku najtańsze. Przynajmniej przynieśliśmy ze sobą dobrej jakości kiełbasę.
Nie podobało mi się też, że wszystkie przekąski leżały na ziemi. Ja i mój mąż, jako osoby w podeszłym wieku, nie uważaliśmy, że schylanie się po jedzenie jest komfortowe. Nie wiem, dlaczego posiłek podano w ten sposób. Nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy, czy postanowili oszczędzać, a może stali się chciwi? Nigdy nie uczyłam mojej córki takiego zachowania. Ja i mój mąż, jeśli zapraszamy gości lub przychodzą do nas dzieci, zawsze zastawiamy obficie stół.
Uważam, że nie tak to powinno wyglądać. Jeśli nie jesteś w stanie nakarmić swoich gości, nie powinieneś ich zapraszać.