Patrycja była częstym gościem w moim domu, mimo różnicy wieku wynoszącej 20 lat. Podczas wspólnie spędzanego czasu bardzo się do siebie przywiązałyśmy. W wieku 15 lat Patrycja została sierotą, straciła oboje rodziców. Tak się złożyło, że zastąpiłam jej matkę, siostrę i najlepszą przyjaciółkę.
W tym czasie odszedł ode mnie mąż, a mój syn rozpoczął naukę w liceum. Nauczyłam się sama radzić sobie z trudnościami życiowymi, jednocześnie wspierając Patrycję.
Po ukończeniu szkoły mój syn wyjechał na studia do stolicy. Po uzyskaniu tytułu magistra inżyniera znalazł dobrą pracę w mieście i postanowił osiąść w Warszawie na stałe. Rzadko do mnie dzwonił, przyjeżdżał raz na dwa miesiące, zasłaniając się napiętym grafikiem. Ze względu na wiek potrzebowałam jego wsparcia i uwagi, ale byłam zbyt nieśmiała, by powiedzieć mu o tym wprost. Może nie zdawał sobie z tego sprawy albo po prostu nie chciał obarczać się opieką nad starszą matką.
Z kolei Patrycja zawsze była przy mnie. Dziś jest moim jedynym wsparciem. Chodzi za mnie do apteki i do sklepu po potrzebne artykuły spożywcze, czasem nawet pomaga w sprzątaniu. Zawsze dzieli się ze mną jedzeniem, które przygotowuje. Mogę się do niej zwrócić, gdy potrzebuję pomocy lub po prostu dobrego towarzystwa.
Niedawno mój syn przekazał mi wiadomość, że wkrótce się żeni i razem z narzeczoną przyjadą do mnie w odwiedziny. Zapowiedział, że wpadną za miesiąc. Jestem bardzo szczęśliwa, że mój syn odnalazł swoje szczęście, a jednocześnie nie czuję się spokojna. Od dłuższego czasu jestem dla niego jak obca osoba, wszystkie moje prośby traktuje z przymrużeniem oka. Czy dzieci powinny zapominać o swoich rodzicach?
Patrycja zawsze znajdowała dla mnie czas. Przynosiła mi coś smacznego do jedzenia albo wpadała, żeby porozmawiać.
Mój syn i synowa zostali u mnie tylko kilka dni, bo okazało się, że w naszej wsi nie ma nic do roboty i jest nudno. Syn nawet nie zapytał mnie, czy potrzebuję pomocy w obowiązkach domowych. Zamek w drzwiach wymaga naprawy, a kran przecieka, dom potrzebuje od czasu do czasu męskich rąk. Ale przed wyjazdem powiedział, że wróci, gdy będzie miał czas.
Poczułam się urażona stosunkiem własnego dziecka do mnie. Wtedy zrozumiałam, że mogę liczyć tylko na Patrycję. Postanowiłam więc nie odkładać tego na później, wzięłam wszystkie potrzebne dokumenty i poszłam do notariusza, aby przepisać dom Patrycji.
Tydzień później zadzwonił do mnie syn i zaczął mnie strofować za moje bezmyślne działanie. Nie chciałam słuchać jego oskarżeń i rozłączyłam się.
Z pewnością ktoś z sąsiedztwa musiał mu powiedzieć, że przepisałam dom Patrycji. Nie mam się czego wstydzić, bo to ona stała się jedyną bliską mi osobą, a nie mój własny syn.
Dom, który odziedziczyła po rodzicach wymaga pilnego i gruntownego remontu, a ja zdaję sobie sprawę, że nie obejdzie się bez pomocy fachowców. Dlatego w nagłych wypadkach będzie mogła przyjechać i zamieszkać ze mną.
Każdego dnia w oczach moich sąsiadów wyczuwam pogardę dla mojego czynu. Nie mogą zrozumieć, jak mogłam przepisać dom na kogoś innego, skoro mam własnego syna. A ja zrobiłam po prostu to, co podpowiadało mi serce. Zresztą wiem, że tak będzie lepiej. A ludzie zawsze będą potrzebowali czegoś, o czym można by poplotkować. Dziś to ja, jutro będzie to ktoś inny.
Chciałbym poznać także Twoją opinię. Może jednak się mylę.