W dniu moich 18 urodzin mama opowiedziała mi historię, która bardzo mocno wpłynęła na życie naszej rodziny. Byłem zachwycony jej postacią, poza tym jeszcze bardziej ją pokochałem i wiedziałem, że należy jej się ogromny szacunek.
Będąc w ciąży mama trafiła w dość ciężkim stanie do szpitala – jej ciąża była zagrożona. Był okres ferii zimowych i na oddziale nie było prawie pacjentów. Mama zajmowała sobie czas haftując święty obrazek – chciała go skończyć przed porodem.
Kilka dni później w jej sali położono kolejną przyszłą matkę. Kobiecie było źle, nie wstała z łóżka i dyszała ciężko. Nowa sąsiadka mojej mamy miała na imię Anna. Kobieta pochodziła ze wsi i nie miała już żadnych krewnych, a ojciec jej dziecka zniknął, kiedy tylko dowiedział się o ciąży. Ania musiała porzucić dziecko. Naprawdę chciała zostać matką, najlepiej dziewczynki. Niestety, ciążę przechodziła ciężko, być może wpływ na to miał fakt, że kobieta była po czterdziestce.
Pracownicy szpitala traktowali Anię lekceważąco. Nikt jej nie doglądał ani nie pytał, jak się czuje, chociaż przywieziono ją tutaj także z powodu zagrożenia ciąży. Mama natomiast zaprzyjaźniła się z Anią – chętnie słuchała jej opowieści o wiejskim życiu i podziwiała wytrwałość, z jaką kobieta ignorowała docinki ze strony pielęgniarek i lekarzy.
Po kilku dniach Anna poczuła się lepiej, a kobiety zaczęły wspólnie cierpliwie czekać na dzień porodu. Mama i Ania wymieniły się telefonami, decydując się pozostać w kontakcie również w przyszłości.
Po kilku dniach mama obudziła się przez hałas i krzyki lekarzy oraz pielęgniarek. Widziała tylko, że pospiesznie zabierali Anię z sali. Mama pomyślała, że Ania właśnie zaczęła rodzić i poszła spać dalej. Tej nocy miała dziwny sen – widziała w nim Anię w białej sukience, która stała na środku pola dojrzałej pszenicy, jej włosy były zalane słońcem, a wiatr delikatnie je targał. Ania zwróciła się do mamy, żegnając się z nią i dziękując za wszystko. Potem dodała, że nie pozwolono jej zabrać dziecka ze sobą i poprosiła, aby nie pozwoliła oddać go do sierocińca. Na koniec Ania poprosiła mamę, aby zabrała córkę do siebie, bo miłości ma w sobie tyle, że wystarczy dla trójki dzieci. Potem zniknęła, a mama się obudziła.
Kiedy wstała poszła do pielęgniarki i zapytała, czy Ania urodziła. Jak się okazało, urodziła dziewczynkę, ale sama zmarła podczas porodu – jej serce nie wytrzymało. Niemal natychmiast po tych słowach mama dostała skurcze i już powoli rozumiała, dlaczego we śnia Ania powiedziała o trójce dzieci. Zarówno dla rodziców, jak i dla lekarzy narodziny bliźniaków były niespodzianką – tak na świat przyszedłem ja wraz z moim bratem.
Tata był szczęśliwy, że został ojcem bliźniaków, a matka wciąż nie mogła zapomnieć o małej dziewczynce, która straciła swoją jedyną rodzinę. Znalazła w sobie w końcu odwagę i opowiedziała o wszystkim ojcu, proponując zabranie dziewczynki do domu. Tata nie sprzeciwił się temu i zabrano naszą trójkę ze szpitala.
Mama mówi, że Ania wciąż opiekowała się córką i nami, mimo, że od dawna nie ma jej już na świecie. Często pojawiała się w snach, a raz nawet uratowała życie mojemu bratu. Był wyczerpany z powodu wysokiej gorączki, która nie ustępowała, a lekarze nie mogli znaleźć jej przyczyny. We śnie Ania powiedziała mamie, aby zrobiła zdjęcie rentgenowskie, dzięki któremu potem okazało się, że brat ma problemy z płucami.
Nasza siostra Wiktoria dowiedziała się, że została adoptowana kiedy także była już pełnoletnia – rodzice uważali, że ma prawo poznać prawdę. Wiadomość nie wpłynęła negatywnie na relacje Wiktorii z rodzicami, które są ciepłe i rodzinne. Wszyscy się kochamy i wspieramy, a teraz jesteśmy także bardzo dumni z rodziców i tego, jak postąpili.