Babcia, która chciała wychować wnuka po swojemu

Moja matka ma okropny temperament, lubi, żeby wszystko było tak, jak ona chce i nie przyjmuje innych opcji. Jeśli ma nastrój to jest dla wszystkich miła, mówi że kocha mnie i swojego wnuka, a jeśli humor jej nie sprzyja, to każe nam odejść i jej nie przeszkadzać.

Kiedy urodził się Stasiu, mama była bardzo szczęśliwa, że będzie miała wnuka. Ogólnie kocha dzieci, sama zawsze chciała mieć syna, lecz los dał jej córkę.

Bardzo go kochała, do czasu, aż pewnego dnia nasikał na jej drogi welurowy szlafrok.

– Mój Boże, co za ohyda. Monika, nie nauczyłaś swojego dziecka korzystać z nocnika? Weź ode mnie to ubranie!

Nie trzeba dodawać, że po tym wydarzeniu matka długo nie chciała zobaczyć Stasia, było mi z tego powodu bardzo przykro. Powtarzała, że jak dorośnie, to mu o tym opowie, jak się zachował i jakim był niedobrym dzieckiem. Ciągle mi mówiła, żebym go uczyła i odpowiednio wychowywała. Miałam dość jej kazań i postanowiłam, że tymczasowo zerwiemy kontakt.

Moja mama nie widziała Stasia od czterech lat, choć mieszka bardzo blisko nas. Dzwoni czasami i mówi, że jest szaleńczo zakochana w dziecku, ale nie miała czasu się z nim zobaczyć. Pewnego popołudnia poprosiła, żebym go przyprowadziła na cały dzień. Cieszyłam się, że mama w końcu zmądrzała i coś sobie uświadomiła. Podrzuciłam jej rano synka i poszłam zadowolona do pracy. Nagle o godzinie około dwunastej po południu, zadzwoniła do mnie matka i zaczęła krzyczeć mi do telefonu:

– Monika, Monika, co to za dziecko? Zrzucił z mebli wszystkie moje doniczki i wazony. Czego go nauczyłaś? Muszę teraz wszystko posprzątać. Chodź już i zabierz go ode mnie, nie wychowałaś go tak jak trzeba!

– Co ja mam teraz zrobić? Przecież jestem w pracy!

Ubłagałam szefa, żeby pozwolił mi wcześniej wyjść i zabrać dziecko, nie chciałam, aby synek dłużej był u mojej matki. Rozumiem, że nie zawsze jest grzeczny, że może narobić bałaganu, ale po co robić z tego tragedię, to jest przecież tylko dziecko.

Znowu minęły dwa lata, odkąd nie spotykałam się z moją mamą. Niespodziewanie do mnie zadzwoniła i poprosiła, abym odwiedziła ją z wnukiem, z nadzieją, że go odpowiednio wychowałam, będzie grzeczny i wszystko zrobi jak trzeba. Cóż, ma tylko sześć lat, to oczywiste, że może znów coś nabroić, jest wesołym i energicznym dzieckiem.

Czy zabrałam Stasia do babci? Nie, oczywiście, że nie. Zaniosłam jej, jego zdjęcie, aby pamiętała jak wygląda jej wnuk. Znam swoją matkę bardzo dobrze i wiem że sytuacja by się powtórzyła, a tak to przynajmniej nie będzie do mnie wydzwaniać i krzyczeć do telefonu, jakim dzieckiem jest Stasiu. Wiem, że ona też jest urażona tą sytuacją, ale mam nadzieję, że kiedyś przemyśli sobie swoje zachowanie, wyciągnie z niego wnioski i ponownie będziemy mogli się razem spotkać.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *