Mam kuzynkę. W dzieciństwie byłyśmy ze sobą bliskimi przyjaciółkami. Jesteśmy w tym samym wieku, przez co chodziłyśmy do tej samej klasy i spędziłyśmy razem wszystkie lata szkolne. Ja zawsze byłam pracowitą uczennicą, dzięki czemu każdą klasę kończyłam ze świadectwem z czerwonym paskiem. Moja kuzynka z kolei wcale nie chciała zdobywać wiedzy, bardziej lubiła bawić się i włóczyć po mieście. Zawsze mówiła, że nauka i praca nie są najważniejsze w życiu kobiety i że ważniejsze jest znalezienie bogatego męża – tylko to według niej miało zapewnić nam szczęście.
Zawsze starałam się jej udowodnić, że się myli, ale nie chciała słuchać moich argumentów. Moja matka powiedziała mi kiedyś, że zamożny mąż nie jest oczywiście niczym złym, ale trzeba żyć tak, aby w każdej sytuacji można było samej o siebie zabrać oraz zapewnić dobrobyt sobie oraz dzieciom. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, czy to nie nas spotka rozwód, nieszczęśliwy wypadek czy śmiertelna choroba. Jeśli więc coś złego się wydarzy to trzeba być pewnym, że sami poradzimy sobie w każdej sytuacji. Dzisiaj uważam, że moja mama miała całkowitą rację.
Po ukończeniu studiów podjęłam pracę w prestiżowym miejscu z bardzo dobrym wynagrodzeniem. Moja kuzynka w tym czasie szukała bogatego męża. Mało tego, nawet śmiała się ze mnie, że pracuję zamiast intensywniej szukać idealnego męża. Kuzynka wówczas wciąż mieszkała z rodzicami i można powiedzieć, że była na ich całkowitym utrzymaniu. Czasami – poprzez naciski ze strony jej rodziców – podejmowała jakąś pracę, ale nigdy nie pozostawała w niej na długo. Wyszukiwała sobie różne powody do tego, aby się z niej zwolnić: a to szef był zły, a to nie dogadywała się ze współpracownikami, albo nie odpowiadał jej harmonogram itd.
Nie miała żadnej szansy na pracę z dobrym wynagrodzeniem – w końcu nie miała nawet wyższego wykształcenia. Jak do tej pory udawało jej się pracować tylko jako kasjerka, sprzątaczka albo magazynierka. Oczywiście nasza „księżniczka” nie była zadowolona z takich prac, ale nie robiła nic, aby nabyć jakieś nowe umiejętności, które dałyby jej także alternatywne możliwości zarobkowania.
Niestety, po jakimś czasie kuzynka zaliczyła wpadkę z prostym elektrykiem, z którym się pobrała – jak widać, jej sen o bogatym mężu się nie spełnił.
W tej chwili jej syn ma już siedem lat, ale siostra nawet nie myśli o znalezieniu pracy. Jednak mimo tego wciąż nie zamierza szukać żadnej pracy. Ma ogromne wymagania co do męża, a on już sobie nie daje rady i mimo ciężkiej pracy co miesiąc okazuje się, że jego pensja jest za mała, aby spełnić wszystkie żądania kobiety. W dodatku mieszkają w wynajętej kawalerce.
Ja swojego męża poznałam w pracy. On też jest wykształcony, otrzymuje świetnie wynagrodzenie. Udało nam się szybko zaoszczędzić pieniądze na wkład własny i dzięki kredytowi kupić własne mieszkanie. Mamy syna, który obecnie ma 5 i pół roku. Dzięki temu, że sukcesywnie wspinaliśmy się po szczeblach kariery, zarabiamy już na tyle dużo, że niebawem mieszkanie będzie zupełnie nasze – zostało nam już niewiele rat do spłacenia. Myślimy też o kolejnym dziecku, którego naprawdę bardzo razem pragniemy.
Niedawno ta kuzynka zaczęła regularnie odwiedzać nas z synem i mężem. Zawsze przychodzili do nas idealnie w porze obiadowej. Za pierwszym razem zaprosiliśmy ich do stołu i do wspólnego zjedzenia obiadu. W kolejny weekend sytuacja się powtórzyła, potem znowu i ogólnie rzecz biorąc, miało to miejsce kilka razy.
Nawet mój mąż zauważył, że siostra przyjeżdża o tej porze specjalnie, aby u nas zjeść obiad. Ostatnio więc zjedliśmy go wcześniej. Kiedy przyszła siostra z rodziną, to zaprosiliśmy ich do domu, ale nie zaoferowaliśmy obiadu. Wtedy syn siostry zapytał:
– A co będziemy dzisiaj jedli na obiad?
– Nie wiem co Wy będziecie jedli, bo my już jesteśmy po obiedzie – odpowiedziałam.
Nagle siostra zaczęła się oburzać, że nie czekaliśmy na ich rodzinę z posiłkiem.
– A dlaczego mamy czekać? Nawet nic ze sobą nie przyniosłaś do obiadu.
– Mamy problem z pieniędzmi.
– Nie próbowałaś może więc trochę popracować? Może to by rozwiązało Wasze problemy, co? – nie wytrzymałam.
Skończyło się na tym, że obrazili się i wyszli. Jestem pewna, że postąpiłam słusznie. Trzeba pomagać tylko bezsilnym ludziom, którzy starają się zmienić swoje położenie a nie tym, którzy żerują na drugim człowieku i czekają, aż spadnie im manna z nieba. Każda osoba jest odpowiedzialna za swoje życie i dobre samopoczucie.