Witajcie drodzy czytelnicy! Nazywam się Żaneta i mam 37 lat. Od ponad 4 lat jestem powtórną mężatką z cudownym mężczyzną o imieniu Konrad. Moim pierwszym mężem był facet, który był moją miłością jeszcze z czasów studenckich. Nasz związek zaczął się pięknie i romantycznie, ale jak to często bywa – wszystko skończyło się przez kłótnie, kłamstwa i brak zrozumienia.
Mimo wszystko nie żałuję tego małżeństwa, ponieważ dzięki temu na świat przyszła moja ukochana córeczka Paulina. W roku przyjścia córki na świat rozwiedliśmy się z mężem.
Konrad jest jedynym mężczyzną, który nie przestraszył się tego, że mam już córkę z poprzedniego związku. Kiedy się o tym dowiedział to nawet się ucieszył i od początku traktował Paulinę jak własne dziecko. Oczywistym jest więc, że nie mogłam przegapić takiej szansy i stracić tego wspaniałego człowieka, dlatego już w 2018 roku wzięliśmy ślub.
Biorąc ten ślub byliśmy już dorosłymi ludźmi, którzy mają jakąś przeszłość. Na szczęście oprócz przeszłości mieliśmy też oszczędności, za które kupiliśmy mieszkanie. Bardzo nie chcieliśmy mieszkać u rodziców, dlatego cieszyliśmy się z zakupu własnego lokum i ze świadomości, że dzięki temu mamy pewnego rodzaju swobodę.
W tym samym roku urodziło się nam dziecko, któremu daliśmy na imię Piotr. Niestety w tym też czasie pogorszyły mi się moje relacje z teściową, chociaż wcześniej wszystko było w porządku.
Wówczas przygotowywaliśmy się także do remontu, który musiał zostać wykonany naprawdę szybko, dlatego też często jeździliśmy po materiały budowlane. Moja rodzina mieszka daleko, dlatego oprócz teściowej nie mieliśmy żadnego innego wsparcia.
Konflikt narastał stopniowo
Początkowo teściowa normalnie traktowała moją córkę, ale kiedy na świat przyszedł Piotruś, to oczywiście widać było, że kocha go bardziej. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie chodziło o to, że Piotruś jest najmłodszym dzieckiem, ale o to, że jest jej biologicznym wnukiem. Nie mogłam tak naprawdę nic z tym zrobić ponieważ naturalnym jest, że relacje związane pokrewieństwem zawszej będą bliższe. Nie jestem jednak winna temu, że jedno z naszych dzieci nie jest rodzonym potomkiem Konrada, jednak również nigdy nie ukrywałam przed nikim tego, że mam córkę z pierwszego małżeństwa. Mąż i teściowa wiedzieli o tym od samego początku i zaakceptowali ten fakt.
Przez jakiś czas po prostu obserwowałam rozwój tej sytuacji, jednak potem skargi ze strony córki zaczęły się nasilać:
„Babcia nawet nie zaoferowała mi słodyczy”.
„Babcia zabrania mi wyjmowania zabawek z kosza nimi wypełnionymi”.
Kiedyś próbowałam porozmawiać nawet o tym z teściową, jednak nie miało to żadnego sensu. Wtedy powiedziała mi prosto z mostu:
– Kiedy przyprowadzasz do mnie dzieci to nie zapominaj o tym, że moim wnukiem jest Piotruś. Twoja córka ma swoich dziadków.
Tego samego dnia szybko spakowałam się i zabrałam oboje dzieci do moich rodziców. Zdecydowałam, że nie pozwolę teściowej widzieć się z wnukami dopóki nie zmieni swojego sposobu postępowania.
Nie spodziewałam się, że mąż mnie będzie wspierał, ale o dziwo to zrobił. Dopiero po 2,5 miesiącach ignorowania teściowej zdała sobie sprawę, że będzie musiała zaakceptować moją córkę i traktować ją jak swoją wnuczkę. Warto też dodać, że Paulina naprawdę kocha mamę mojego męża.
Czasami aby rozwiązać niektóre problemy, konieczne jest podjęcie drastycznych działań. A co Wy byście zrobili na moim miejscu? Napiszcie w komentarzach!
Dziękuję za uwagę!