Moja jedyna córka wybrała niewłaściwego mężczyznę na swojego partnera. Pomimo niechęci do wyboru Luizy, postanowiłam nie wtrącać się w ich życie, bo ja też kiedyś byłam, zdaniem mojej teściowej, najgorszym wyborem dla męża.
Dorastałam na wsi, w prostej, robotniczej rodzinie. Udało mi się wyjechać do miasta, gdzie poszłam do technikum, a po jego ukończeniu zostałam tam, aby pracować. W mieście poznałam Sebastiana, od razu postanowił się ożenić, więc nie odkładaliśmy zbyt długo poznania jego rodziny. Zaledwie miesiąc po rozpoczęciu naszego związku, pojechaliśmy do domu jego rodziców. Pamiętam, jak zbliżyłam się do ich bramy, a już krzyczano na mnie, żebym sobie poszła. To było bardzo dziwne, co takiego zrobiłam, że zasłużyłam na takie traktowanie, skoro jeszcze się nie spotkaliśmy?
Później Sebastian powiedział mi, że matka już dawno temu wybrała kandydatkę na synową. Była to córka nadzorcy miejscowej fabryki, w której pracowała moja przyszła teściowa.
Mimo to mój narzeczony został ze mną, a w marcu zarejestrowaliśmy nasze małżeństwo. Na uroczystość przybyli moi rodzice i przyjaciele, wszyscy z wyjątkiem teściowej. Jak się okazało, był to dzień, w którym należało zasadzić sadzonki, to było ważniejsze. W rzeczywistości była po prostu bardzo urażona, że jej jedyny syn musiał ożenić się z taką prostaczką ze wsi, w dodatku bez własnego mieszkania. Z powodu nieporozumień przez długi czas nie rozmawialiśmy ze sobą, ale kiedy teściowa dostała zawału serca, nie mogliśmy zostawić jej bez opieki i zaczęliśmy często przychodzić do niej z pomocą.
Po tych wszystkich latach, zdaję sobie sprawę, że w tym, co powiedziała, było trochę prawdy. Przez pierwsze pięć lat wraz z mężem i córką musieliśmy mieszkać w wynajętym mieszkaniu, w którym nie było żadnych specjalnych warunków. Tylko los był jeszcze dla nas łaskawy, bo kuzyn Sebastiana przysłał nam zaproszenie z Portugalii. Nie zastanawiając się długo, zostawiliśmy córkę z moją matką i pojechaliśmy do pracy. Trwało to przez kilka lat, byliśmy rozdarci między domem a pracą za granicą. Dzięki ciężkiemu poświęceniu, zaoszczędziliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić duży dom, a z czasem otworzyliśmy rodzinną firmę i osiedliliśmy się tutaj, w naszej ojczyźnie.
Córka, zaraz po ukończeniu studiów, objęła w naszej firmie stanowisko kierownicze. Tyle tylko, że nie miała czasu na życie osobiste. Kiedy w końcu oznajmiła, że nie przyjedzie sama na Sylwestra, bardzo się ucieszyliśmy. Luiza przedstawiła nam swojego chłopaka. Na pierwszy rzut oka, wydawał się porządnym i dobrze wychowanym człowiekiem.
Przy stole zaczął się jednak zastanawiać, co im podarujemy z okazji zbliżającego się ślubu, czy otworzymy dla nich firmę, czy może kupimy mieszkanie. Taka nietaktowność lekko nas zszokowała. W końcu widzimy go po raz pierwszy, a ja uważam, że człowiek powinien próbować osiągnąć sukces samodzielnie, bez pomocy rodziców.