Miałam przyjaciółkę Lenę. Wychowywałyśmy się razem w małym miasteczku. Mieszkałyśmy na jednym podwórku i razem chodziłyśmy najpierw do przedszkola, a potem do szkoły. Marzyłyśmy o tym, że po szkole pójdziemy na studia, że zamieszkamy w akademiku, będziemy dzielić pokój, a potem będziemy razem prowadzić gospodarstwo domowe.
Tak się złożyło, że ja się dostałam na uczelnię, a Lena nie. Często do siebie dzwoniłyśmy, wymieniając się wiadomościami. W akademiku nie było miejsca, żeby do mnie przyjechała, więc musiałam wynająć kawalerkę. Lena szukała pracy, ale nie mogła znaleźć nic odpowiedniego.
Telefon od niej, nie był dla mnie zaskoczeniem.
– Olga, chcę przyjechać i poszukać pracy w Twoim mieście, tam jest więcej możliwości. Czy mogę się u Ciebie zatrzymać na jakiś czas? Jak tylko znajdę mieszkanie, to się wyprowadzę.
– Jasne, przyjeżdżaj! Możemy mieszkać w moim mieszkaniu i razem za nie płacić.
Cieszyłam się, bo czułam się samotna w obcym mieście i łatwiej byłoby wspólnie płacić czynsz.
Następnego dnia, Lena pojawiła się u moich drzwi, z wielką stertą worków. Przytuliliśmy się do siebie.
– Dlaczego potrzebujesz tak wielu rzeczy? – zapytałam.
– Dlaczego? Są tu kluby nocne, restauracje! Muszę mieć wystarczająco dużo rzeczy, aby wszystko poznać!
Rozmawiałyśmy do późnych godzin nocnych, snując plany. Lena powiedziała, że jutro będzie szukała pracy.
– Mogłabym być sekretarką, sprzedawczynią w jakimś eleganckim butiku – marzyła.
Rano, gdy wychodziłam na uczelnię, ona jeszcze spała.
– Lena, wstawaj, czas poszukać pracy – powiedziałam, zanim wyszłam.
Kiedy wróciłam do domu po zajęciach i otworzyłam drzwi, w mieszkaniu panowała cisza. Założyłam, że nikogo nie ma w domu i zdziwiłam się, gdy zobaczyłam śpiącą przyjaciółkę.
– Ty jeszcze śpisz?
– Głowa mnie boli od podróży. Dziś się wyśpię, a jutro pójdę.
Poszłam do kuchni, żeby gotować. Po pięciu minutach podbiegła do mnie Lena.
– A więc, co będzie na obiad? Jestem głodna!
Otworzyła lodówkę i położyła na stole kiełbasę i ser.
– Czy mamy kawę? A gdzie jest chleb?
Pokazałam Ci wszystko. Koleżanka pokroiła sobie cały talerz kanapek.
– Zjemy coś, a potem pójdziemy na zakupy – mamrotała z pełnymi ustami.
Po przekąsce, poszłyśmy na spacer. Lena podziwiała witryny sklepów z modnymi ubraniami, przyglądała się, jak ubrani są przechodnie. Z artykułów spożywczych kupiła torebkę cukierków i paczkę herbatników. Kiedy zapytałam, co zamierza zjeść na obiad, odpowiedziała:
– To właśnie zamierzam zjeść! Chcę coś słodkiego!
Wróciłyśmy głodne. Ja od razu zabrałam się do gotowania, a ona siedziała przed telewizorem ze słodyczami i ciastkami.
Kiedy z kuchni zaczęły unosić się zapachy frytek i mięsa, przybiegła natychmiast.
– Och! Mięso i ziemniaki! Świetnie!
Czas mijał, ale nic się nie zmieniało. Lena nadal mieszkała w moim mieszkaniu. Nie dawała mi pieniędzy na jedzenie, a ja dostawałam na utrzymanie od rodziców, musiałam oszczędzać. Kiedy minął miesiąc, zapytałam Lenę:
– Miesiąc się skończył, musimy zapłacić czynsz, czy masz zamiar dać mi pieniądze?
– Olga, widzisz, ja jeszcze nie mam pracy! Skąd wezmę pieniądze!
Było dla mnie oczywiste, że Lena postanowiła żyć na mój koszt. Ja nie mogę jej utrzymywać, nie stać mnie na to.
– Albo dasz mi połowę pieniędzy za mieszkanie, albo się wyprowadzisz! Nie szukasz pracy, nie robisz nic – powiedziałam stanowczo.
Lena po cichu spakowała swoje rzeczy i wyszła. Nigdy więcej do siebie nie zadzwoniłyśmy.