Pewnego ranka wychodząc z mieszkania na coś wpadłam. Włączyłam światło na korytarzu i zobaczyłam, że pod naszymi drzwiami stoi czyjeś wiadro ze śmierdzącymi śmieciami.
Wróciłam do mieszkania i zapytałam mamę, co to za chora sytuacja. Mama wyszła spojrzeć na to wiadro i być może zidentyfikować, kogo one jest. Wróciłyśmy do mieszkania, spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się zastanawiać, co robić w takiej sytuacji bo byłyśmy już pewne, że to sąsiadka postawiła to wiadro pod drzwiami.
Pójście do niej z żądaniem, aby zrobiła porządek ze swoimi śmiercącymi odpadami nie wchodziło w grę. Ta kobieta żyje od kłótni do kłótni więc było pewnym, że natychmiast wciągnie nas w awanturę, którą usłyszy pół bloku. Dawno temu rozwiodła się z mężem, ale bardzo po rozwodzie mieszkali razem. Ich dzieci są już dorosłe, każde z nich żyje na swoim, zatem nie mogą przemówić matce do rozumu. Jej były mąż Tadeusz do niedawna pozostawał zatem jedyną normalną osobą żyjącą w sąsiednim lokum. To naprawdę dobry człowiek – normalny, pracowity, odnoszący się do innych z życzliwością i sympatią.
Nie wyprowadział się długo po rozwodzie z mieszkania ponieważ jego była żona wciąż robiła jakieś problemy z podziałem majątku, przez co mężczyźnie brakowało środków na zmianę miejsca do życia. W końcu stracił cierpliwość i przeniósł się do swojej matki na południe, a tam poznał kobietę. Kiedy sąsiadka dowiedziała się, że byłemu mężowi udało się ułożyć sobie życie, to po prostu oszalała ze złości.
Na mnie i na mamę też była zła, ponieważ Tadeusz zawsze nam pomagał, kiedy go o to prosiłyśmy. A to wymienił nam żarówkę, a to naprawił kran, za co ja mu odwdzięczałam się ucząc go, jak korzystać z komputera.
Niedawno Tadeusz kupił dom na południu. Większość swoich rzeczy przywiozła mu firma transportowa, ale z lekkimi pomogłyśmy mu z mamą i zawiozłyśmy je samochodem.
Mama powiedziała, że Tadeusz wyjeżdżając z mieszkania prawdopodobnie w pośpiechu zapomniał wyrzucić śmieci, ponieważ on i jego była żona mieli dwa różne pojemniki na odpady. Sąsiadka więc ostentacyjnie wyjęła to wiadro na klatkę i postawiła nam pod drzwiami z jasnym przesłaniem: „jeśli jesteście jego przyjaciółmi, to sami wynoście za niego śmieci!”.
Moja mama jest miła i nie lubi się z nikim kłócić, dlatego wyrzuciła te śmieci sama, a opróżnione wiadro zostawiła pod drzwiami sąsiadki.
„Kasiu, lepiej nie zadzierać z takimi sąsiadkami – ona tylko czeka, abyśmy przyszły i zwróciły jej uwagę na temat tego wiadra ze śmieciami.” – powiedziała mama.