W życiu bym nie pomyślał, że w takim miejscu odnajdę córkę.

W życiu bym nie pomyślał, że w takim miejscu odnajdę córkę.

Moja żona i ja jesteśmy małżeństwem od trzydziestu lat. Wychowaliśmy dwóch synów, którzy mieszkają już osobno. Wraz z żoną wybudowaliśmy sobie domek poza miastem, by spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu. Gdy tylko robi się cieplej moja żona przyjeżdża zaprowadzać wiosenne porządki, posadzić kwiaty i urządzić warzywniak. Ja z kolei uwielbiam łowić ryby a że nasz domek leży niedaleko rzeki, mam więc pole do popisu i często przynoszę do domu dobry połów.

Jesienią przyjeżdżaliśmy razem z żoną – zbierać plony i po prostu odpocząć, gdy była ładna pogoda. A zimą przyjeżdżam tu sam, trzeba przecież odśnieżać, a opieka nad domem jest potrzebna, choćby taka, żeby przewietrzyć pomieszczenia.

Któregoś razu postanowiłem wybrać się na ryby. Podjechałem na działkę i od razu zobaczyłem, że brama jest otwarta. Pierwsza myśl, jaka błysnęła mi w głowie, to że domek został okradziony. Pobiegłem na dziedziniec i zacząłem się rozglądać ale nikogo nie zauważyłem, tylko zamek został wyważony. Byłem tam sam, trochę się przestraszyłem ale mimo wszystko postanowiłem wejść do domu, a tam … z pozoru wszystko było na miejscu, ale zobaczyłem, że naczynia stoją na stole, a obok krzesła leży koc. Nie zostawiliśmy tak tego, przecież sprzątaliśmy wszystko przed wyjazdem!

Nagle z podwórka dobiegł jakiś dźwięk, złapałem pogrzebacz i pobiegłem. Wygląda na to, że złodziej został złapany! Wybiegłem ale pogrzebacz nie był potrzebny: dziewczyna stała w pobliżu drewna i zbierała wióry. Najwyraźniej chciała rozpalić ognisko aby się ogrzać, zmarzła na zewnątrz. Kiedy się odwróciła, udało mi się spojrzeć na jej twarz: przede mną stała dziewczyna w wieku jakichś 16 lat, szczupła, niskiego wzrostu.

– Dzień dobry Panu. Przepraszam, że bez zaproszenia wdarłam się do domu i jadłam to, co w nim znalazłam.

Wyrzuciłem na bok pogrzebacz aby jeszcze bardziej jej nie przestraszyć i postanowiłem dowiedzieć się, co ją sprowadziło do mojego domu.

– Dziewczyno, a jak długo tu mieszkasz?

– Niech Pan na mnie nie krzyczy ale jestem tu już piąty dzień.

Zacząłem przewijać w głowie, co ona mogła tu znaleźć do jedzenia: konserwy, kompoty w piwnicy, co jeszcze tu mamy? I tak zimno w domu, czy koc wystarczył, aby się ogrzać?

– Jak masz na imię i skąd przyszłaś? Gdzie są twoi rodzice?

– Jestem Maria. Tydzień temu skończyłam 18 lat i wyszłam z domu dziecka.

Byłem po raz kolejny oszołomiony, bo wyglądała bardzo młodo.

– Nie masz dokąd pójść?

– Nie mam domu.

Jak się okazało, dziewczyna nic nie wie o swoich rodzicach. Maria ma babcię w linii ojca ale kiedy przyjechała do swojego domu, nie została po prostu wpuszczona za próg. Ta krewna właśnie mieszka w pobliskiej wiosce, niedaleko nas.

Moje serce zadrżało z litości dla tej biednej, porzuconej dziewczyny, ponieważ sam również wychowałem się w domu dziecka. Wróciłem do domu, wziąłem kurtkę i zaproponowałem Marii, aby ją założyła, a ponieważ zamierzałem łowić ryby, zaproponowałem dziewczynie wspólny połów.

Po powrocie z wędkowania ugotowaliśmy razem pyszną zupę rybną na ognisku. I dopiero wieczorem postanowiłem zadzwonić do mojej żony, by obgadać zaistniałą sytuację. Żona powiedziała nam, żebyśmy wrócili do domu i wtedy zdecydujemy, co powinniśmy zrobić. Kiedy Maria to usłyszała jej oczy wypełniły się łzami: nie mogła uwierzyć, że ktoś inny chce się nią zająć, ponieważ przyzwyczaiła się, że nikt jej nie potrzebuje na tym świecie, nawet krewni.

Moja żona przywitała nas na progu mieszkania. Pchnąłem Marie do przodu, a żona również w tym momencie podeszła do niej. Dwie kobiety – dojrzała i młoda, przytuliły się z takim ciepłem, że wydawało się, jakby spotykali się bliscy sobie ludzie, którzy bardzo długo się nie widzieli. Daliśmy dziewczynie osobny pokój, kupiliśmy jej nowe ubrania i inne niezbędne rzeczy.

Do dziś dziękujemy losowi za to, że dał nam córkę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *