Byłam wystraszona przez zamieszanie za drzwiami – ktoś próbował otworzyć mój zamek. W stresującej sytuacji nawet nie wiedziałam co robić i do kogo zadzwonić.

Byłam wystraszona przez zamieszanie za drzwiami – ktoś próbował otworzyć mój zamek. W stresującej sytuacji nawet nie wiedziałam co robić i do kogo zadzwonić.

Mieszkam sama w kompleksie apartamentów. Szukałam mieszkania w pobliżu miejsca pracy – pracuję jako operator w sklepie internetowym, ale od niedawna z powodu lockdown przeszliśmy na system pracy zdalnej i przeważnie siedzę w domu.

Przez „żyjąc samotnie” mam na myśli dosłownie sama. Nie mam nawet zwierząt domowych, chociaż ostatnio coraz częściej myślę o posiadaniu psa, ponieważ okolica ta okazała się niespokojna. Ostatnio o mało nie doprowadzili mnie do zawału moi sąsiedzi.

Pamiętam, że to był piątkowy wieczór i spieszyłam się aby szybko zakończyć pracę, ponieważ planowałam wyjechać na weekend do rodziców. Siedziałam do późna, żeby zamknąć wszystkie raporty. Pracowałam w słuchawkach, ponieważ musiałam przesłuchiwać niektóre nagrania rozmów prowadzonych przy zamówieniach, z którymi były niespójności lub rezygnacje, aby wprowadzić informacje na temat przyczyn niepowodzenia transakcji.

Usłyszałam jakiś szelest i zdjęłam słuchawki. Dźwięk dobiegał zza drzwi wejściowych. Nie wiem dlaczego tak się przestraszyłam, może dlatego, że w mieszkaniu przy okazji zgasły światła.

Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer. Ze strachu chwyciłam się za serce. Przy drzwiach stał jakiś duży facet, dwa razy szerszy ode mnie i bardzo wysoki. Opierał się czołem o moje drzwi, a sam majstrował przy zamku, marudząc coś pod nosem.

„Złodziej!”- dotarło do mnie.

Nigdy w życiu nie spotkało mnie coś takiego. Przerażona nie mogłam zdecydować co powinnam zrobić: zacząć hałasować, zadzwonić na policję czy poszukać dźwięków szczekającego złego psa na YouTube.

Wszystko rozwiązało się samoistnie, gdy facet przeklinał, że drzwi nie dają się w żaden sposób otworzyć. Obserwowałam, jak złodziej wyciąga telefon i dzwoni do kogoś. Partnera? Innej szajki złodziei?

Okazało się, że dzwoni do żony. Niezbyt dobrze go słyszałam, bo cichutko i spokojnie informował ją, że nie wiadomo czemu nie może otworzyć drzwi. A po kilku sekundach otworzyły się drzwi mieszkania położonego piętro niżej i ktoś głośno biegł po schodach.

Przycisnęłam dłoń do ust, żeby się nie wydało, że stoję pod drzwiami i patrzyłam że zdziwieniem jak kobieta chwyta „złodzieja” za ucho i ciągnie go po schodach, karcąc go za spóźnienie, wygląd i nadużycie alkoholu.

Cóż, tak się przestraszyłam, a tu się okazuje, że facet po pijaku piętra pomylił… ale i tak chcę teraz mieć psa, żeby wszystkich nieproszonych gości odstraszał. I żeby nie musieć szaleć ze strachu z powodu takich bzdur.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *