Podarowałam kiedyś wielodzietnej rodzinie dosyć drogie i wysokiej jakości rzeczy lecz następnym razem odmówiłam pomocy. I nie chcę im więcej nic dawać. „Jaka jesteś chciwa, oni są w takiej trudnej sytuacji, mają pięcioro dzieci, a ty żałujesz im rzeczy” – krzyczała na mnie przyjaciółka. Rzeczy dawałam jej bratu.
Moja przyjaciółka ma starszego brata. Jego rodzina żyje bardzo biednie. Żona brata od wielu lat siedzi na urlopie macierzyńskim a teraz znowu jest w ciąży, z bliźniakami. Brat niewiele zarabia, nie wiem dokładnie ile, nie chciałam pytać o takie rzeczy ale z opowieści przyjaciółki wynika, że ledwo starcza im na jedzenie a dług za czynsz ciągle rośnie.
Przepraszam, ale jeśli nie stać cię na jedzenie to po co płodzić tyle dzieci? Kiedyś zadałam to pytanie przyjaciółce, a w odpowiedzi usłyszałam tylko, że są najszczęśliwszą rodziną na ziemi a ja nic z tego nie rozumiem.
Przez cały czas pomagają im liczni krewni i rodzice. Szczerze mówiąc dzieci mają mnóstwo zabawek i ubrań, bo każdy ich żałuje i im oddaje. I ja też żałowałam ich kilka razy, dopóki czegoś nie zobaczyłam. Mają córkę o rok młodszą od mojej, kiedyś sprzedawałam dobre rzeczy po córce ale gdy koleżanka płakała, że siostrzenica źle się ubiera, bo im rzeczy tylko na chłopców dają, postanowiłam oddać nasze zeszłoroczne zimowe rzeczy.
Zimowy kombinezon (kupiony za tysiąc złotych), buty zimowe (za pięćset), jesienne buty (400 ), jesienną kurtkę (600.) i więcej drobiazgów jak swetry czy spodnie. Podarowałam to wszystko z dobrej woli, chociaż mogłam część tych pieniędzy odzyskać. I czego się później dowiedziałam? Że mama dzieciaków wystawiła te rzeczy na OLX. Pomyślałam, że Bóg jest jej sędzią i nic nie powiedziałam przyjaciółce. Rodzinka, po dostaniu takich dobrych rzeczy, pomyślała sobie chyba, że teraz cały czas im będę coś dawała, bo pewnego dnia przyjaciółka przyszła do mnie z cała listą rzeczy, które powinnam im dać.
Mój mąż i ja planujemy w najbliższej przyszłości kolejne dziecko, więc zostawiłam kilka rzeczy i nie sprzedałam, a moja przyjaciółka o tym wiedziała. Spojrzałam na listę potrzebnych im rzeczy: łóżeczko dziecięce, krzesełko do karmienia, rower ( córka nadal na nim jeździ), sanki, ciepłe śniegowce, nocnik, wózek i jeszcze kilka innych rzeczy.
Oczywiście odmówiłam ale moja przyjaciółka w ogóle nie rozumiała dlaczego. „Jak możesz odmówić potrzebującej rodzinie, mają tyle dzieci a ty masz tylko jedno.” Wyjaśnijcie mi, dlaczego mój mąż i ja pracując bardzo ciężko i nikogo nie prosząc o pomoc, mamy utrzymywać rodzinę, która myśli tylko o tym, jak spłodzić kolejne dziecko i wcale nie myśli o tym, jak je utrzymać ale uważa, że wszyscy są im coś winni?