Wiele lat temu gdy matka Weroniki była jeszcze bardzo młoda obiecała, że będzie czegoś na swojego chłopaka, gdy zabierali go do wojska. Niestety tak się złożyło, że spodziewała się dziecka innego chłopaka, którego wcale nie kochała – ot, był to jej błąd młodości. Kiedy Piotr wrócił do domu Maria miała już córkę Weronikę.
Przez cztery lata Piotr szukał kogoś, z kim mógłby ułożyć sobie życie, ale nigdy się z nikim nie ożenił. Po jakimś czasie minęła mu także uraza do Marii i pogodzili się. Oprócz Weroniki w rodzinie urodziło się jeszcze dwoje dzieci. Maria do tego stopnia była wdzięczna Piotrowi za przebaczenie jej niewierności, że była mu posłuszna we wszystkim.
Piotr kochał Marię, ale jej córki Weroniki nie mógł zaakceptować. Pasierbica zawsze była na szarym końcu i w ogóle się nią nie interesował. Kiedy dziewczyna miała siedemnaście lat to ojczym załatwił jej pracę w fabryce obuwia, aby mogła na siebie zarabiać.
Weronika podzieliła los swojej matki i musiała pogodzić się z samotnym macierzyństwem, ponieważ na wieść o ciąży chłopak po prostu zniknął. Ojczym kazał się jej wynieść z domu mówiąc, aby utrzymywał ją ten, z kim poszła do łóżka. Matka dziewczyny opuściła głowę i wskazała na młodsze dzieci, które musi odziać i nakarmić, więc nie może przeciwstawić się mężczyźnie.
Przez kolejne trzy lata Weronika żyła, nie mając stałego miejsca zamieszkania.
Kiedy jej życie się trochę się poprawiło postanowiła zrezygnować z pracy w fabryce i rozpocząć studia na politechnice. Pierwszy rok był dla niej bardzo trudny i postanowiła poprosić rodziców o pieniądze, chociażby na jedzenie. Ojczym jednak nie zamierzał dać jej żadnych pieniędzy mówiąc, że musi utrzymać swoje dzieci, a matka ponownie się mu nie przeciwstawiła.
Weronika mimo braku pomocy skończyła studia i otrzymała dyplom. Potem podjęła pracę w firmie budowlanej. Okazała się być dobrym i cenionym pracownikiem, dlatego wkrótce została kierownikiem. Właśnie w pracy poznała swojego przyszłego męża, któremu urodziła syna i żyła w dostatku przez dwadzieścia szczęśliwych lat. Niedawno mąż zmarł, a Weronika została sama.
Córka jest wykształcona i układa sobie życie osobno od matki, a syn wyjechał na studia do stolicy. Kobieta ostatni raz widziała ojczyma dziesięć lat temu, kiedy pojechała na pogrzeb matki. Wtedy był tak bardzo zdenerwowany, że nawet nie zauważył Weroniki.
Z rzeczy mamy Weronika nic nie wzięła, nawet nie próbowała, bo pewnie i tak by jej nie dali. Młodszy brat i siostra poszli w ślady ojca i to oni między sobą ustalili, co kto weźmie. Weronika wzięła tylko kilka zdjęć z rodzinnego albumu, a potem wyjechała.
Kobieta nie spodziewała się, że pewniego dnia zobaczy swojego ojczyma pod sklepem proszącego o jałmużnę. Była pewna, że mieszka w domu lub u któregoś dziecka.
– Witaj Piotrze – zwróciła się do niego Weronika. Starszy mężczyzna zaczął bacznie wpatrywać się w twarz kobiety, a potem jego usta zadrżały:
– Weronika?! – zapytał, a ona skinęła głową.
– Kochanie Ty moje! – wydusił cicho staruszek – Jak ja Cię dawno nie widziałem! Wyglądasz jak mama!
Weronika dowiedziała się, że dom sprzedano dawno temu i że ojczym najpierw mieszkał z synem, ale kiedy ten znalazł sobie drugą żonę, to nie było już dla niego miejsca. Córka z kolei dobrze wyszła za mąż i mieszka w innym województwie. Mimo tego, że żyje w dostatku to ciągle mówi, że nie ma pieniędzy.
Piotr jeszcze kiedyś czasami odwiedzał syna, a teraz tam nie zagląda – nie jest potrzebny ani dzieciom, ani wnukom. Weronika przyprowadziła ojczyma do domu, a kiedy się umył, zaprosiła go do stołu. Poczęstowała go taką ilością jedzenia, że starszy mężczyzna był zdezorientowany, a nawet zawstydzony i nie wiedział, co robić. Niepewnie zaczął jeść, a potem nagle odłożył widelec i zapytał:
– Weronika, a pamiętasz, jak odmówiłem Ci pieniędzy?
– Nie pamiętam – rzekła spokojnie Weronika – jedź, napijemy się potem jeszcze herbatki.
– Jak to? – zdziwił się mężczyzna – Przyszłaś wtedy z córką i mówiłaś, że na studia potrzebne Ci są pieniądze.
Weronika znów pokręciła tylko głową:
– Nie pamiętam.
Ojczym spuścił wzrok, a potem Weronika wstała i poszła na chwilę do innego pokoju.
– Patrz – powiedziała wracając i położyła przed nim na stole album ze zdjęciami. Na zdjęciu był młody ojczym z pięcioletnią Weroniką na rękach. Ona w rękach trzymała pudełeczko z ciasteczkami.
– Miałaś tutaj pięć lat! – ojczym się uśmiechnął – miałaś właśnie urodziny.
– Dokładnie! I te ciasteczka, które mi wtedy dałeś: były w kształcie liter.
– Pamiętasz to? – zapytał ojczym.
– Pamiętam – powiedziała z uśmiechem Weronika. Starszy mężczyzna zamknął oczy starając się powstrzymać łzy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się jak w domu, w którym jest mile widziany, a Weronika znów poczuła radość związana ze wspólnymi, dobrymi wspomnieniami, kiedy ojczym dawał jej ogromne pudełka ciasteczek.