Nie na darmo mówi się, że to najbliżsi nam ludzie, ranią nas najbardziej. Mimo że jesteśmy rodziną, to czasami jest to jak relacja między obcymi ludźmi. Każde wydarzenie rodzinne zamienia się w skandal, a przyczyną może być każdy drobiazg. Niestety, istnieje wiele takich rodzin.
Opowiem całą moją historię. Zaczęłam piec ciasto, miałam dokładnie wszystkie potrzebne do tego produkty. Kiedy przyszedł czas na dodanie jajek, otworzyłam lodówkę, patrzę, a jajek już nie ma! Były tam jeszcze dziś rano. Zapytałam synową, mówię jej, że zachowałam je specjalnie na ciasto, ale jej odpowiedź po prostu mnie zszokowała! Było to dla mnie strasznie nieprzyjemne, mocno się zdenerwowałam i musiałam wziąć środek uspokajający.
Nie mam już 17 lat, nigdy nie żyłam w luksusie. Mam szczęście, że chociaż odziedziczyłam mieszkanie, bez niego nie wiem jak bym sobie poradziła. Ale teraz mieszkamy tu jako dwie rodziny ze wspólną kuchnią. Staramy się wiele rzeczy robić razem, nie dzielimy się zakupami, ani jedzeniem.
Musiałam sama wychowywać syna. Kiedy się ożenił, pozwoliłam mu z żoną zamieszkać u mnie, gdyż nie mieli gdzie się podziać. Stwierdziłam, że są w końcu dwie sypialnie i jakoś sobie poradzimy. Mojemu synowi niedawno urodziła się córka, a ja zostałam babcią.
W zasadzie nie żyjemy najgorzej. Mój syn musi ciężko pracować, żeby dostać premię do wypłaty. W tej chwili, nie ma możliwości, aby zamieszkali osobno. Chciałam zamienić moje dwupokojowe mieszkanie na dwa jednopokojowe, ale nawet na to potrzebuję dodatkowych pieniędzy.
Odkąd jestem na emeryturze, staram się oszczędzać na wszystkim, chodzę na rynek, szukam najtańszych sklepów. Młodzi ludzie nie mają na to czasu. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że nie bardzo lubimy mieszkać razem. Mamy zupełnie inne poglądy i inny rytm życia. No i jeszcze ta cała sprawa z jedzeniem, ciągle mamy nieporozumienia i spory. Czasami zostawiają nieumyte naczynia, kłądą nie tę patelnię, co trzeba lub zjadają coś, co było odłożone na obiad.
Postanowiłam, że upiekę ciasto, zakupiłam wszystkie produkty. Potrzebowałam jajek, ale okazało się, że nie ma już ani jednego. Zdecydowałam, że zapytam synową co się z nimi stało, czy może zjedli na śniadanie? Od razu poczuła się urażona. Powiedziała, że jestem tak chciwa, że odmówiłabym własnej wnuczce pary jaj. Wściekłam się i nazwałam synową głupią. Dlaczego miałaby tak o mnie myśleć? Za chwilę jeszcze wykrzyknęła, że niedługo kupi osobną lodówkę, żebym nie musiała się martwić o zakupy.
To mnie nie przeraża, mam wystarczająco dużo mojej emerytury i jeśli tego chce to mogę kupować własne artykuły spożywcze. Ale po co ta cała sytuacja? Kiedy byłam młoda, przez długi czas mieszkałam w akademiku. Nigdy nie mieliśmy żadnych skandali tego typu, zawsze dzieliliśmy się tym, co mieliśmy. Byliśmy dla siebie obcymi ludźmi, a tutaj jesteśmy rodziną!
Czy to normalne? Czy można mieszkać razem i spożywać oddzielne posiłki? Nie szkodzi, że w sklepie w pobliżu domu, w którym często kupujemy, artykuły spożywcze są droższe, ale posiłki rodzinne zbliżają ludzi do siebie. Spędzając czas przy stole oddzielnie, całkowicie oddalamy się od siebie. Czy to jest normalna relacja rodzinna? Myślę, że synowa po prostu chce się ode mnie oddalić, może przez to, że już dosyć długo mieszkamy wspólnie w jednym mieszkaniu.
Podziel się swoją opinią na temat tego, co powinna była zrobić nasza bohaterka. Co powinna była powiedzieć na propozycję synowej, aby jeść osobno? Czy tak powinno się zachowywać w rodzinie? A może to świetny pomysł?
Prawdą jest, że spotkania rodzinne zbliżają ludzi do siebie, ale tylko wtedy, gdy odbywają się w gronie osób, które się szanują.