Nie mam obowiązku przywozić do niej dzieci i dzieci nie muszą jeść jej ziemniaków!

Sonia zadzwoniła do drzwi, ale nikt nie zareagował. Wyjęła więc klucze z kieszeni, otworzyła dom i weszła do środka.

-Maaamo – zawołała.

– Córko, wejdź! Nie słyszałam.

– Mamo, co się stało? – Sonia stała już na progu kuchni.

– Wszystko w porządku – Teresa odwróciła się ukradkiem i wytarła oczy chusteczką. – Cicho, obudzisz ojca. Jest chory.

Coś musiało się stać. Kobietę zdradzały spuchnięte oczy i nietypowy dla niej spokój. Sonia usiadła przy stole i spojrzała na matkę:

– No więc?

– Daniel dzwonił – powiedziała cicho Teresa. – To nic takiego. Zapytałam, co u dzieci. Opowiedziałam o domu, że ojciec chory. Mówiłam, żeby przyjechał, bo ziemniaki zebrane, żeby sobie wziął. I przywiózł dzieci, tak dawno ich nie widzieliśmy! A on do mnie, że jest zmęczony i coś o jakichś granicach, że się narzucam… – kobieta znów się rozpłakała.

– Halo, Daniel? Cześć! – Kiedy mama zajęła się czymś, Sonia zadzwoniła do brata. – Czegoś nie rozumiem. Do ciebie teraz tylko z paszportem można przyjechac? Co tam u ciebie za granice?

– Tak, cześć – brat uśmiechnął się do słuchawki, choć radości nie było w jego głosie – Ile można wytrzymać? Gdy tylko widzę, że mama dzwoni, czuję się winny, zanim odbiorę! Nie pomagam, nie przyjeżdżam. Wiesz co mi powiedziała? – brat tracił cierpliwość – że ojciec jest chory, bo tak dawno wnuków nie widział! Co to za manipulacje?

– A skąd ty się urwałeś? To mama! Zawsze taka była! I tolerowałeś to. Nie obrażaj jej.

– Tak, ale nie będę już tego tolerował. Byłem na terapii i zrozumiałem, że należy bronić swoich granic osobistych. Powiedziałem więc mamie, że nie może mną manipulować i wzbudzać poczucia winy. Nie mam obowiązku przywozić do niej dzieci i dzieci nie muszą jeść jej ziemniaków!

Sonia westchnęła. Po rozmowie z bratem pozostał niesmak. Wydawało się, że brat ma rację, ale to przecież rodzice! Ich ukochani i najbardziej kochający ludzie. Czy można być bardziej bezdusznym?

Weszła do pokoju, w którym rodzice przeglądali stary album ze zdjęciami Sonii i Daniela, gdy jeszcze byli małymi dziećmi.

– Rozmawiałam z Danielem, mamo.

– Ojciec nie może się denerwować! – Mama zabawnie przewróciła oczami, dając do zrozumienia, że mężczyzna nie jest na bieżąco z dzisiejszą historią. – Chcesz herbatę, Piotrze?

– Powiedział, kiedy przyjedzie? – spytał tata ciepłym głosem – Wychowaliśmy wspaniałe dzieci, Teresko! Spójrz! To zdjęcie było zrobione zaraz po tym, jak Daniel zaklinował się na płocie. Pamiętasz? Chciał zerwać jabłko z jabłoni sąsiada. Hahaha! Musimy opowiedzieć wnukom tę historię. Spodoba im się.

– Taaaak – powiedziała Sonia. – Mówił, że niedługo przyjedzie.

***

– Witam ponownie. Słuchaj, uczestniku terapii – odezwała się siostra. – Oczywiście wszystko rozumiem: przestrzeń osobista i tak dalej. Ale nie zapominaj o szacunku i miłości do rodziców. Może mógłbyś sprawić, żeby twoje granice były bardziej elastyczne? Bo na razie wyglądają jak Chiński Mur. Możesz na żywo ustalić zasady z rodzicami. Przyjedź w odwiedziny i przywieź moich siostrzeńców.

Czekamy na ciebie!

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *