Eryk uwielbiał swoją młodą żonę. Przymykał oczy na wszystkie jej wybryki, jednak w końcu po trzech latach małżeństwa został sam z małą córeczką.

Eryk uwielbiał swoją młodą żonę. Przymykał oczy na wszystkie jej wybryki, jednak w końcu po trzech latach małżeństwa został sam z małą córeczką.

Ania kręciła się przed lustrem:

– Czegoś mi brakuje.

Ilonka i ja patrzyłyśmy na nią z zaciekawieniem. Nasza najbliższa przyjaciółka, z którą jeszcze wczoraj bawiłyśmy się lalkami, wychodzi za mąż. A jest tylko dwa lata starsza od nas.

Na policzkach Ani niczym skupiska gwiazd na niebie rozsypane były piegi. Na ich tle brwi wydawały się jasne i zupełnie niewidoczne.

– Co mam zrobić? – denerwowała się panna młoda – Zaraz przyjedzie Eryk.

– Coś wymyślimy . …

Ilona szybko wróciła z węglem:

– Znalazłam w kominku. Teraz narysujemy Ci brwi.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Panna młoda uszczypnęła się w policzki, aby lekko je zrumienić i ugryzła usta, aby krew do nich napłynęła. Przed nami stała prawdziwa piękność.

– A co z ubraniem? Powinnaś mieć białą suknię i welon.

– Mam białą sukienkę i prawie nie widać na niej kwiatków, a welon? – Ania obejrzała się. – Więc oto jest – panna młoda ściągnęła koronkową pelerynę z poduszki.

Włożyliśmy jej jeszcze stokrotki we włosy. Wyglądała pięknie!

Ciocia Zosia, matka Ani, zajrzała przez drzwi:

-No cóż, gotowa! – i pośliniła palce. – Och, trzymajcie mnie, co ty masz na twarzy? –  mokrymi rękoma zaczęła ścierać brwi, które Ilona namalowała z wielką starannością, prawie do samych uszu.

-A Wy co tu jeszcze robicie? Marsz do domów! – rozkazała Ciocia Zosia.

Całą droga do domu Ilonka przeżywała:

-Ubrałyśmy ją, a nawet nie zostałyśmy zaproszone…

– Tak… A ja jej pożyczyłam swoje nowe buty – westchnęłam. – a teraz muszę chodzić w tych – i z żalem spojrzałam na podarte sandały.

Nasza przyjaciółka ma wielkie szczęście – wychodzi za mąż, teraz nie będzie musiała chodzić do szkoły i się uczyć. Wolność!

***

Tydzień później odwiedziłyśmy Anię. Jej mąż, Eryk, był w pracy, a Ania gotowała zupę. Cały stół zaśmiecony był odpadami z kapusty i łuskami ziemniaków.

Z pieca unosił się bezlitosny zapach, Ania wycierał zaczerwienione oczy i kichała.

– I jeszcze trzeba zrobić pranie… – skinęła głową na stertę pościeli. – A co ja zrobię, gdy dziecko się pojawi.

Nie zostałyśmy długo. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz, westchnęłyśmy prawie w tym samym czasie. Jak dobrze, że teraz pójdziemy się pouczyć do jutrzejszych lekcji, a potem pójdziemy pograć w piłkę.

***

Ta historia wydarzyła się pięćdziesiąt lat temu. Nasza piętnastoletnia przyjaciółka poślubiła faceta, który był prawie dwa razy starszy od niej.

Eryk uwielbiał swoją młodą żonę. Przymykał oczy na wszystkie jej wybryki, jednak w końcu po trzech latach małżeństwa został sam z małą córeczką. Ania uciekła z kochankiem do innego miasta i więcej o niej nie słyszeliśmy.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *