Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego ze mną zerwał.

Mój chłopak i ja byliśmy w związku od pół roku, to były moje urodziny.

Chłopak zawsze o mnie dbał i był bardzo troskliwy. Wydawał na mnie dużo pieniędzy i nie chodzi o to, że był moim sponsorem – opisałam go w ten sposób, aby było jasne, dlaczego zszokowało mnie, gdy zobaczyłam go z balonem i małym kwiatkiem na moim przyjęciu urodzinowym. Ciągle dawał mi jakieś prezenty, a akurat tego dnia przyszedł prawie z pustymi rękoma.

Pomyślałam, że pewnie ma gorszy dzień, może coś się stało? Z niepewnym uśmiechem przywiązałam balon do krzesła i usiadłam.

Na przyjęcie przyszło niewiele osób – większość znajomych była zajęta i nie mogli się pojawić.

Około 22 wszyscy odjechali. Zostało dużo jedzenia i alkoholu, ponieważ ci, którzy byli samochodem, nie pili. Mój Bartek również pojechał do domu, gdyż rano musiał iść do pracy. Została tylko moja przyjaciółka, która postanowiła u mnie przenocować.

Na wyjściu Bartek odwrócił się i puścił do mnie oko.

Pocałowałam go i wróciłam do przyjaciółki – Marty. Całą noc popijałyśmy kawę i plotkowałyśmy. W tym czasie Marta nie miała chłopaka i była bardzo ciekawa mojego związku z Bartkiem. Pytała o wszystko. Kim jest, jak nam się układa, czy go kocham, czy traktuję go raczej jak kogoś na chwilę?

– Oczywiście, że go kocham! Jest dla mnie cudowny. Myślę, że planuje mi się oświadczyć.

Była zaskoczona, że nie mieszkamy razem, tak jak większość par. Dlaczego tak często się spotykamy, a mieszkamy osobno? Dziwiła się.

– Dlaczego myślisz, że chce ci się oświadczyć? – spytała w końcu Marta.

– Bo często mówi o naszej wspólnej przyszłości.

– Mój były chłopak mówił dokładnie to samo, ale potem wyszło na jaw, że mówił tak do pięciu dziewczyn na raz.

To było zabawne. Wydawało mi się tak mało prawdopodobne, żeby Bartek mógł mówić takie słowa do jeszcze innej dziewczyny.

Nadszedł świt. Balkon mojego mieszkania wychodzi na wschód, a mieszkam na dziewiątym piętrze, więc widok był oszałamiający.

– Myślę, że możesz wypuścić balon w powietrze. – zaproponowała Marta.  – No dalej!

Odwiązałyśmy balon i puściłyśmy go z balkonu. Przeleciał nad dachami budynku, frunął nad miastem, aż zniknął. W promieniach wschodzącego słońca można było dostrzec jego wyraźne kontury i jakby mniej przezroczysty środek.

W końcu zachciało nam się spać i położyłyśmy się.

W tym czasie zadzwonił Bartek, ale wyciszyłam telefon. Oddzwoniłam od razu po przebudzeniu.

W słuchawce bez przywitania usłyszałam pytanie:

– Tak czy nie? – Miałam odpowiedzieć natychmiast.

Często graliśmy w taką grę. Jeśli nie mogliśmy się na coś zdecydować, zadawaliśmy sobie szybkie pytania: biały czy czarny, na górnej półce czy na dolnej?

Myślałam, że właśnie gramy w tę grę.

– Nie – odpowiedziałam.

– Dlaczego nie? – zapytał ze smutkiem w głosie.

– Zakazane pytanie – powiedziałam żartobliwie.

– Tak, pewnie. Żegnaj…

Już więcej się nie odezwał. Pomyślałam więc, że jego pytanie dotyczyło tego, czy będzie dłużej razem czy nie.

Potem natknęłam się na jego dziwny komentarz na Facebooku i postanowiłam do niego zadzwonić.

Okazało się, że w środku balona znajdował się pierścionek zaręczynowy z karteczką, na której Bartek napisał: „wyjdziesz za mnie?”

Tego dnia chłopak odwiedził mnie i tym razem również miał ze sobą balony. Nie straciłam mojej szansy i zajrzałam do środka. Igłą przebiłam balon. PUF – rozległ się huk, a na ziemię wyleciał pierścionek wielki jak pięść! Byłam taka szczęśliwa.

Pragnę wszystkim życzyć szczęścia! Pamiętajcie, żeby być wyrozumiałym dla swoich bliskich. Gdy się pokłócicie, miejcie w głowie te dobre chwile i to, jak bardzo ich kochacie. Każda droga ma jakiś cel, nic nie dzieje się bez przyczyny!

Hmm, ciekawe komu wpadł w ręce mój balon?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *