Powiedziałam narzeczonemu, że mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, a w rzeczywistości było moje

Wychowałam się w rodzinie, w której były tylko mama i babcia. Nie miałam męskiego wychowania, ojciec zostawił matkę i nigdy się mną nie interesował. Wychowywana przez kobiety, starałam się być zawsze silna i niezależna, tego mnie nauczyły. Potem ciężko się uczyłam, zawsze starałam się być najlepsza i udało mi się znaleźć dobrą pracę. W wieku 27 lat miałam już kupione swoje mieszkanie z własnych środków i wtedy pojawiło się nowe pytanie – jak radzić sobie z relacjami damsko-męskimi?

Chodziłam z kilkoma chłopakami, ale kiedy oni słyszeli, że mam własne mieszkanie, widzieli we mnie nie dziewczynę czy kobietę, ale zysk materialny, rozwiązanie ich problemów finansowych. Nie byłam z tego zadowolona, bo chciałam być kochana za moją osobowość, a nie za to, co posiadam.

Kiedy poznałam Witka i zaczęliśmy się spotykać, przyjechał do mnie w odwiedziny, powiedziałam mu, że wynajmuję dom. Chciałam zobaczyć, jak będzie mnie traktował i czy uda nam się zbudować związek, skoro ja nic nie mam. Jednocześnie mężczyzna powiedział mi, że to nie jest problem, że nie mam własnego mieszkania. Starał się zarabiać i oszczędzać, by kupić nam wspólny dom. Podobało mi się jego podejście i kiedy mieszkaliśmy razem przez dwa lata, Witek naprawdę oszczędzał.

Dobrze nam się żyje razem, więc postanowiliśmy się wkrótce pobierać. Po ślubie, Witek chce abyśmy byli na swoim i planuje od razu kupić dla nas mieszkanie. Bardzo mi na nim zależy i coraz bardziej dobija mnie sumienie, ponieważ nie zna prawdy, jaką przed nim skrywam. Przez cały ten czas oszukiwałam go i brałam pieniądze na czynsz. Czy powinnam teraz wyjawić mu prawdę?

Moja babcia i matka mówią, żeby nie spowiadać się mężczyźnie. Dobrze zrobię jeśli na wszelki wypadek zatrzymam mieszkanie, a mąż powinien zapewnić mi byt. Ale jak mogę zacząć życie małżeńskie od kłamstwa?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *