Rok teściowa próbowała podejść Piotra, zasugerowała, że dom z ogrodem i polami w przyszłości odziedziczy Julka. I mówiła, że ludzie zarzucają im, że młodzi na wieś przyjeżdżają, ale nie można się od nich doczekać pomocy.
Spory o prace w polu w rodzinie zaczęły się w tym czasie, gdy Julka wyjechała do miasta na studia i zamieszkała w akademiku. Całe dzieciństwo widziała tylko 20 akrów ziemi, aż na słowo „chwasty” zaczęła mieć nerwowe tiki. Po szkole najpierw odrabiała lekcje, a potem biegała z kosą w rękach do wieczora.
Piotr też pochodził ze wsi, ale on nigdy nie pracował w polu. Jego rodzice mieli domek tylko do odpoczynku – trawę, kwiaty, altanę. To zamożna rodzina, której członkowie nie musieli harować przez całe lato, żeby zebrać pięć worków ziemniaków. Kiedy Julka poinformowała rodziców, że wyszła za mąż, musiała natychmiast wyjaśnić mamie, że Piotr nie jest rolnikiem i że w weekendy nie będzie radośnie biegać z łopatą po polach teściowej – niech od razu o zapomni. Ale mama i tak mówiła o tym przy każdej okazji, dopóki dzieci nie zagroziły, że przestaną przyjeżdżać w odwiedziny.
Przeniesienie mebli, pomoc w naprawach, nawet naostrzenie noży – to Piotr robił. Na taką „domową” pracę zgodził się bez kręcenia nosem. Udzielał przydatnych porad, wspierał finansowo, jeśli to było konieczne, ale na pracę w polu mówił kategoryczne „nie”. Co najwyżej mógł podciąć gałęzie na drzewach owocowych.
Rok teściowa próbowała podejść Piotra. Zasugerowała, że dom z ogrodem i polami w przyszłości odziedziczy Julka. I mówiła, że ludzie zarzucają im, że młodzi na wieś przyjeżdżają, ale nie można się od nich doczekać pomocy.
Ostatnim razem, gdy dzieci przybyły do wioski z okazji urodzin ojca Julki, teściowa prawie od progu wręczyła Piotrowi kosiarkę.
„Ojca bolą plecy, a dla mnie to coś jest za ciężkie i się tego boję. Musisz to zrobić.” – powiedziała.
Piotr zgodził się pomóc.
Pół godziny później w progu stanął zakłopotany młodzieniec i wściekły sąsiad. Na granicy działek nie było ogrodzenia, a na jej krawędzi posadzono sadzonki do uprawy. Trawa tam specjalnie nie była koszona, aby młode zwierzęta mogły schronić się przed upałem. Stały tylko kije – punkty orientacyjne i tylko one pozostały. Wszystko inne Piotrek całkowicie skosił do gołej ziemi.
Sąsiadowi zwrócono pieniądze za szkody moralne. Z dalszej pracy jako rolnik Piotr został zwolniony. Urodziny teścia obchodzono hucznie, po czym nowożeńcy wrócili do swojego mieszkania w mieście.
„Mamy bezużytecznego zięcia” – powiedziała kobieta do solenizanta, machając ręką za odjeżdżającym samochodem. – „Wiedziałabym, że taki jest, to nie oddałaby za niego córki.”