Mam na imię Miłosz. Myślałem, że jestem szczęściarzem, bo udało mi się być ojcem i mężem. Ożeniłem się z Moniką, w której zakochałem się jeszcze w szkole. Wiernie czekała na mnie, kiedy wyjdę z wojska. Kiedy wróciłem, pobraliśmy się.
Najpierw urodził się nasz najstarszy syn Leon, a trzy lata później drugi syn, Damian. Byłem szczęśliwy, lecz zawsze marzyłem jeszcze o córce. Nawet kiedy Monika była w pierwszej ciąży, mówiłem wszystkim, że bardzo chcę żeby była dziewczynka. Bliscy byli tym zaskoczeni, w końcu zazwyczaj wszyscy mężczyźni marzą o synu. Moim marzeniem było jednak mieć córkę. Monika natomiast urodziła dwóch chłopców.
Żyliśmy z żoną bardzo dobrze, nasi synowie dorastali. Pewnego dnia Monika oznajmiła mi niespodziewaną wiadomość:
– Znowu jestem w ciąży!
Byłem po prostu zszokowany. Nie planowaliśmy trzeciego dziecka, ale i tak byłem bardzo szczęśliwy na wieść o nowej ciąży, mojej ukochanej żony.
– Kochanie a uda się teraz mieć dziewczynkę? – zapytał mąż.
– Myślę, że teraz na pewno będziemy mieć córeczkę! – odpowiedziała Monika, lekko się uśmiechając.
Zarówno moja mama, jak i teściowa widziały po brzuchu mojej żony, że to na pewno będzie dziewczynka i nawet wyniki USG na to wskazywały. Nasi synowie wymyślili nawet imię dla swojej młodszej siostry.
W odpowiednim czasie Monika zaczęła rodzić i zabrałem ją do szpitala położniczego. Całą noc się zamartwiałem, jak się czuje moja żona, czy już urodziła. Rano zadzwoniłem do szpitala i powiedziano mi, że mój syn się urodził z wagą 3kg 200 gram, o wzroście 54 cm.
Nie wierzyłem w to, co mi mówiono, myślałem, że to jakaś pomyłka. Przecież mieliśmy mieć dziewczynkę, lecz okazało się, że to prawda. Mieliśmy jeszcze jednego syna. To było zdecydowanie coś, czego nikt się nie spodziewał. Wszyscy byliśmy pewni, że to będzie córeczka. Jedna rzecz nie była dla mnie jasna, jak lekarz ginekolog mógł popełnić taki błąd? Nie dawało mi to spokoju. Kiedy zadzwoniłem do żony, zapytałem ją:
– Czy zdradzałaś mnie z sąsiadem?
– O czym Ty mówisz? O czym Ty do cholery mówisz?
– Przecież miałaś mieć dziewczynkę!
– Odbiło Ci! – Monika obraziła się i odłożyła słuchawkę.
Kilka dni później, żona została wypisana, a ja pojechałam po nią i syna do szpitala położniczego.
Wróciliśmy do domu. Monika rozpakowała koc i spojrzałem na mojego małego synka, który tak bardzo potrzebował rodzicielskiej opieki i miłości. Od razu zakochałem się w moim maleństwie.
Minęło cztery i pół roku. Kacper rósł, jak na drożdzach. Lubiłem z nim spędzać czas, nauczyłem go jeździć na hulajnodze. Czasami mnie to zastanawiało, że w ogóle nie był do mnie podobny, bardziej do mojej żony, natomiast obaj starsi synowie upodobnili się do mnie.
Pewnego dnia podsłuchałem rozmowę mojej mamy z teściową, które rozmawiały o mnie i moim trzecim synku, że nie widzą między nami wspólnych cech.
– Czy zauważyłaś że Kacperek jest podobny do Sergiusza, który mieszka na trzecim piętrze? – zaśmiały się kobiety.
Kiedy to usłyszałem, poczułem się urażony, musiałem coś z tym zrobić. Poszedłem i zapytałem Monikę, kto naprawdę jest ojcem Kacpra.
– Znowu to robisz! Jak możesz w ogóle zadawać mi takie pytania? Jak możesz mnie podejrzewać o zdradę? To kompletny nonsens!
– Chcę tylko poznać prawdę! Sergiusz podwiózł Cię raz z pracy do domu.
– Tak! Byłam wtedy w ciąży. Dużo wymiotowałam. Niosłam dwie ciężkie torby z zakupami, więc mnie podwiózł. Czy to jest przestępstwo?
– Nie jest! Ale dlaczego syn nie jest w ogóle do mnie podobny?!
Wywiązała się między nami wielka kłótnia, żona była na mnie naprawdę zła. Chciałem mieć pewność, więc postanowiłem zrobić test DNA, lecz Monika się nie zgodziła. Dwa tygodnie później nagle uległa i powiedziała, że po tym wszystkim, na pewno się ze mną rozwiedzie, ale jeśli mi na tym zależy, to go zrobimy.
Pewnego dnia poszedłem wynieść śmieci i zobaczyłem Sergiusza. Miał już 35 lat i nadal się nie ożenił. Przyjrzałem mu się uważnie, próbując znaleźć coś wspólnego między nim a moim synem. Zdałem sobie wtedy sprawę, że on też nie jest do niego podobny.
Wróciłem do domu, usiadłem w kuchni i myślałem. Nagle Kacper podbiegł do mnie, wszedł mi na kolana, przytulił się do mnie i zaczął coś opowiadać. Poczułem ulgę na sercu. Pomyślałem, czy ja naprawdę zachowuję się jak głupiec?
Wziąłem syna na ręce, poszedłem do sypialni żony i powiedziałem:
– Nie musimy robić żadnych testów! To jest mój syn! Czuję to w moim sercu.
– Co to znaczy, że nie musimy?! – powiedziała obrażona Monika. – Już się nastawiłam na zrobienie testu, żebyś się ode mnie odczepił! Upewnij się, że to naprawdę Twój syn, a ja Cię nie zdradziłam!
Spędziłem cały tydzień przepraszając żonę za to, że tak źle o niej myślałem. W końcu udało się i mi wybaczyła.
Dzieci już dorosły. Nasz najstarszy syn ożenił się, niedługo po tym, jego żona była w ciąży i urodziła się ich córeczka. Zostaliśmy szczęśliwymi dziadkami. Bardzo się z tego cieszyłem, wreszcie mam wnuczkę, którą będę mógł rozpieszczać.
Wiem na pewno, że obdarzę ją wielką miłością, tak samo, jak kocham teraz wszystkich trzech moich synów.