Mój mąż podarował mi wspaniały prezent na rocznicę ślubu: w środku przyjęcia zadzwoniła do mnie jego ciężarna kobieta.
Byłam niezwykle szczęśliwą kobietą. Szczęście przyniósł mi mężczyzna, z którym wiedziałam, że chce budować resztę swojego życia. Każde spotkanie z nim było magiczne i niespodziewane. Obdarowywał mnie bukietami i prezentami. Byłam pewna swoich uczuć.
Każda z koleżanek zazdrościła mi, tylko jedna nieustannie powtarzała:
– Nie postępuj pochopnie, najpierw przyjrzyj się sytuacji! Może on chce wykorzystać ciebie albo twoje pieniądze?
Nie zwracałam jednak uwagi na słowa przyjaciółki i nadal cieszyłam się moim przeogromnym szczęściem.
Już sześć miesięcy po poznaniu mężczyzny postanowiłam przedstawić go rodzicom. Początkowo moi rodzicie byli trochę rozczarowani, ponieważ ojciec od zawsze marzył, że poślubię syna jego współpracownika. Jednak uszanowali mój wybór i zaakceptowali nowy związek.
Już rok później zostaliśmy oficjalnie mężem i żoną. Na naszym weselu było ponad stu gości. Moi rodzice w prezencie podarowali nam dwupokojowe mieszkanie w centrum miasta. Kiedy z mężem weszliśmy do nowego mieszkania na dziesiątym piętrze i spojrzeliśmy przez okno, wydawało nam się, że cały świat jest u naszych stóp.
Tata szybko znalazł świetną pracę dla mojego małżonka w swoim biurze. Potem mąż został zastępcą mojego ojca i podejmował kluczowe decyzje w sprawach firmy.
Z czasem ojciec polubił zięcia, ponieważ ten był naprawdę bystry i dobrze radził sobie z powierzonymi zadaniami. Mój tata powiedział nawet, że jest spokojny o przyszłość firmy, ponieważ wie, że będzie w dobrych rękach. Początkowo mój mąż i ja żyliśmy dla siebie i nie myśleliśmy o powiększaniu rodziny. Chcieliśmy podróżować i cieszyć się życiem. Jednak z czasem moi rodzice zaczęli naciskać i sami doszliśmy do wniosku, że już jesteśmy gotowi na potomstwo.
Staraliśmy się o dziecko przez kilka miesięcy, ale na teście wciąż widniała jedna kreska. Po pół roku zdecydowaliśmy, że pora na wizytę u lekarza. Zlecono nam obojgu pełen pakiet badań. Okazało się, że problem leży po stronie mojego układu rozrodczego.
Podjęłam leczenie. Jeździłam do drogich klinik w dużych miastach, brałam leki i zastrzyki. Wszystko na nic. Próbowaliśmy również zapłodnienia in vitro, również bezskutecznie. Miałam już prawie czterdzieści lat i wciąż mogłam tylko pomarzyć o dziecku.
Dziesiątą rocznicę ślubu postanowiliśmy uczcić z najbliższą rodziną w domu moich rodziców. Od strony męża przyszła jego matka i siostra, a z mojej rodziny – oczywiście rodzice i dwaj inni krewni.
W środku przyjęcia nagle zadzwonił mój telefon. To był nieznany numer. Chciałam odebrać, ponieważ myślałam, że może ktoś z przyjaciół pragnie złożyć nam życzenia. W pokoju było bardzo głośno, więc wyszłam na zewnątrz. Jednak w słuchawce usłyszałam nieznany głos.
Dziewczyna najpierw się przedstawiła, a potem powiedziała:
– Alicjo, znam cię dobrze, dlatego proszę, abyś mnie wysłuchała i spokojnie przemyślała, co mówię. Ja i twój małżonek od dawna jesteśmy razem i bardzo się kochamy, a poza tym wkrótce będziemy mieli dziecko. Jest taki szczęśliwy. Powiedział mi, że nie możesz mieć dzieci, więc proszę cię, żebyś pozwoliła mu odejść, bo tylko ze mną może być naprawdę szczęśliwy.
W tamtym momencie prawie zemdlałam. Ale pozbierałam się i wróciłam do gości, starając się uśmiechać, choć cały świąteczny nastrój w jednej chwili się ulotnił.
Gdy zostałam przy stole tylko z mężem i rodzicami, powiedziałam o telefonie. Mój mąż od razu zrobił się blady jak ściana i nie mógł wydusić słowa. Wściekły ojciec wyrzucił go z domu. Gdy wróciłam do mieszkania, pod drzwiami czekał na mnie pijany małżonek.
Zaczął mnie przekonywać, że nie wie, jak to się stało. Mówił, że ta dziewczyna go omotała. Potem zaczął mówić, że szukał dla nas zastępczej matki, która urodzi nam dziecko. Zarzekał się, że to już skończone.
Uwierzyłam mężowi i wpuściłam go do mieszkania. Następnego ranka zadzwoniłam do taty i powiedziałam, że się pogodziliśmy i wszystko jest w porządku. Jednak i tak dręczą mnie niepokojące myśli. Czuję, że to mąż był inicjatorem tego związku i nie wierzę, że jakaś dziewczyna mogła rzucić na niego czar. Przecież każdy człowiek ma swój rozum. Może powinnam pozwolić mu odejść, skoro wkrótce będzie miał dziecko z tą kobietą? Jednak tak bardzo go kocham i wiem, że serce pękłoby mi na milion kawałków. Nie wiem, co robić?