Andrzej i ja zebraliśmy się i wyruszyliśmy do sąsiedniej wioski na poszukiwanie Czarownicy! Mój przyjaciel był dziwnie spięty przez cały czas i niechętnie rozmawiał. Mi całość wydawała się dosyć zabawna bo w końcu jaka Czarownica? Wychowali mnie rodzice, którzy odrzucili zarówno Kościół jak i Boga, a także wszelkie inne wierzenia. Mój ojciec wierzył jedynie w politykę i socjalizm, które miały przynieść nam lepszą przyszłość. Przynajmniej jego zdaniem. Zresztą nie było go już z nami. Zmarł nagle, będąc w pracy. Jego serce w pewnym momencie nie wytrzymało.
Szliśmy szybko i energicznie. Pogoda była wyjątkowo ładna – świeciło słońce, a niebo pozbawione było chmur co tylko dodawało uroku mijanym polom i drzewom, a ptaki śpiewały wyjątkowo głośno. Andrzej cały czas milczał, był widocznie pogrążony w swoich myślach. Byłem ciekaw co tak go zajmuje.
Podczas marszu w pewnym momencie wkroczyliśmy do niewielkiej wioski, a w oddali, pod lasem ujrzeliśmy niewielki drewniany domek. To tam musiała mieszkać Czarownica, której szukaliśmy. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się, że wyglądał całkiem zwyczajnie, zupełnie nie pasował do wizji domku bajkowej czarownicy. Nie baliśmy się wtedy, byliśmy jedynie zaciekawieni więc bez oporów przeszliśmy przez otwartą furtkę. Podeszliśmy na niewielki ganek i Andrzej zapukał lekko do drzwi. Wtedy zacząłem się bać, a na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Wszelkie objawy zniknęły jednak bardzo szybko kiedy drzwi otworzyła nam najzwyklejsza staruszka w chustce na głowie.
– Czego potrzebujecie? – staruszka zapytała oschle – Znam Cię, jesteś od Aldony, wyglądasz jak ona. (tak na imię miała moja babcia) – dodała mierząc mnie wzrokiem
– Mam do Pani ważną sprawę, chciałbym porozmawiać w cztery oczy. – wtrącił nagle Andrzej
– Dobrze, to Tobie, póki co, przyda się spacer! – dodała szybko zatrzaskując mi drzwi przed nosem
Zostało mi tylko czkać więc usiadłem przed gankiem oczekując na Andrzeja. Nie wierzyłem w takie czary ale jednocześnie czułem ogromny ciężar i stres, coś mnie niepokoiło. Nagle usłyszałem skrzypienie drzwi i pojawił się w nich Andrzej.
– I jak? Powiedziałeś o swoich problemach? I co usłyszałeś? – zasypałem przyjaciela pytaniami
– Wszedłem tam do domu i wiesz, wszędzie wokół wiszące zioła, bardzo dziwny zapach. Mówię jej, że dziewczyna mnie porzuciła, a ja bardzo ją kocham i chciałbym żeby do mnie wróciła. Czy możesz mi w tym jakoś pomóc? Chcę żeby kochała tylko mnie, nikogo innego. Wtedy właśnie ta kobieta powiedziała mi, że pomóc może, owszem ale uprzedza, że nie działa przez Boga ale przez diabła. Na te słowa poruszyły mi się wszystkie włosy. – wyjaśnił szybko
– I co Ty na to?
– Odparłem, że nie obchodzi mnie z kim się zadaje bo liczy się dla mnie jedynie wynik jej działań. I zgodziła mi się pomóc pod warunkiem ofiarowania duszy w ramach zapłaty. – powiedział jednym tchem – W dodatku duszy mojego pierwszego dziecka, które będzie musiało umrzeć ale w zamian za to Agnieszka będzie kochała mnie już na zawsze.
– Mam nadzieję, że się nie zgodziłeś? To brzmi absurdalnie! – mówiłem mu
– Co? Zgodziłem się! Co mi tam! Dała mi za to płyn w buteleczce, który muszę wlać Agnieszce do kubka, wypowiadając odpowiednie słowa i wtedy będzie już zawsze…
Byłem w całkowitym szoku. Nie do końca wierzyłem w te bzdury ale i tak nie mogłem uwierzyć, że Andrzej tak lekko mówi o oddaniu życia i duszy swojego przyszłego dziecka.
– Oj, czemu tak na mnie patrzysz! Może Czarownica tylko tak powiedziała żeby mnie nastraszyć, a Agnieszka będzie moja! Muszę jutro wracać do domu. Eliksir ma być ważny tylko pięć dni. – wykrzyknął Andrzej
Przez całą naszą drogę powrotną do domku babci myślałem o tym co powinienem zrobić. Z jednej strony te całe zaklęcia musiały być bzdurą, a z drugiej w tamtym momencie przestałem się dziwić czemu ludzie nazywają tamtą kobietę Czarownicą.
Wieczorem, korzystając z wolnej chwili, powiedziałem o wszystkim babci. Natychmiast się zdenerwowała i zbeształa zarówno mnie jak i siebie za opowiedzenie o Czarownicy. Potraktowała sytuację bardzo poważnie. Rozmowa z Andrzejem nie przyniosła żadnych korzyści – był już zajęty przygotowaniami do powrotu.
Kiedy Andrzej zasnął wyjąłem buteleczkę od czarownicy i wylałem zawartość, uzupełniając ją wodą ze studni. Rano odprowadziłem Andrzeja na autobus, a w tym czasie babcia wybrała się do Czarownicy.
– No i co? Co powiedziała Czarownica? – zapytałem od razu po powrocie babci
– Och, głupcze! – szlochała moja babcia – Czarownica powiedziała, że proces już się rozpoczął i nic nie można zrobić!
Jakiś czas później spotkałem się z Andrzejem by go pocieszyć. Wyznał mi, że Agnieszka nie chce nawet na niego patrzeć i że zaklęcie nie powiodło się. Nic nie powiedziałem ale cieszyłem się, że zaklęcie jednak nie zadziałało.
Po jakimś czasie, kiedy moja przyjaźń z Andrzejem nieco osłabła poznał on Olę w której się zakochał. O wszystkim dowiedziałem się gdy wpadliśmy na siebie na ulicy.
– Oh, jak dobrze Cię widzieć! Ożeniłem się i spodziewamy się dziecka, to będzie synek! – powiedział mi przyjaciel – Pamiętasz jak wzdychałem do tamtej Agnieszki? Byłem wtedy taki głupi! Chciałbym żebyś został ojcem chrzestnym naszego synka, zgodzisz się? – zapytał mnie
– Oczywiście! – odpowiedziałem szczęśliwy lecz po chwili przypomniałem sobie historię z Czarownicą, miałem nadzieję, że to już dawno za nami
W siódmym miesiącu ciąży Ola, żona Andrzeja, urodziła przedwcześnie synka. Okazał się bardzo słaby i lekarze niestety nie mogli go uratować.
Kiedy prosimy wszechświat o spełnienie pragnienia – prosimy o pieniądze, o pozycję, o miłość, płacimy za to. Płacimy naszym zdrowiem, szczęściem, relacjami z bliskimi. Nic w tym życiu nie jest dane za nic. Nadejdzie czas, kiedy będziesz musiał ZAPŁACIĆ.