Lena zajmowała się domem i dziećmi – najstarszy syn właśnie poszedł do pierwszej klasy, a młodsza córka zaczynała przedszkole. Rano mąż Leny – Wojtek zawoził dzieci, a po południu Lena odbierała je.
Wojtek bardzo się starał i pracował na dwie zmiany ale mimo wszystko rodzina musiała żyć bardzo oszczędnie. Wtedy Lenie udało się dostać pracę – w prywatnej firmie, która sprzedawała wina z najwyższej półki. Nie było to łatwe zadania po kilku latach poza rynkiem pracy, gdy kobieta opiekowała się dziećmi.
Właśnie wtedy pojawiło się najważniejsze pytanie – co z dziećmi? Lena postanowiła skonsultować się z babciami i prosić je o pomoc. Zaczęła od swojej mamy z którą miała lepszy kontakt, a dodatkowo mieszkała ona całkiem blisko.
– Mamo, znalazłam pracę!
– Ile płacą? – natychmiast zapytała starsza kobieta
Lena odpowiedziała i to wyraźnie przekonało kobietę – budżet rodziny zwiększyłby się znacząco.
– Muszę Ci w takim razie pomóc. – westchnęła – Zaopiekuję się z dziećmi ale nie dam rady codziennie. Porozmawiaj z Małgorzatą, mamą Wojtka.
Teściowa Leny była typem „starej bizneswoman” – zadbana, energiczna, pełna zapału. Stała na czele dużej, dobrze prosperującej firmy i zarabiała dość duże pieniądze ale planowała właśnie przejście na emeryturę. Z wiekiem odczuwała coraz większe zmęczenie życiem firmowym.
– Mamo, dostała pracę i będę potrzebowała Twojej pomocy. – zaczęła nieśmiało Lena
Małgorzata wyglądała na wyraźnie zachwyconą. Wiedziała jak ciężko żyje się rodzinie syna z jednej pensji.
– Idź Lena! Nawet nie pytam o zarobki! – wykrzyknęła – Zdobędziesz doświadczenie, a potem będziesz mogła znaleźć sobie coś innego jeśli tam Ci się nie spodoba. Sama wiesz, że planowałam emeryturę – zrobię to w końcu i będę mogła zaopiekować się moimi wnukami co drugi dzień.
Wszystko się udało i Lena rozpoczęła nową pracę – w dziale księgowości. Niestety miejsce nie spodobało jej się jednak.
Rano babcie codziennie zabierały dzieci do szkoły i przedszkola, potem któraś z nich odbierała je po południu. Zaczął się bardzo ciężki okres – rodzice wracali zmęczeni po całym dniu pracy bardzo późno, a jeśli w drodze chcieli zrobić też zakupy godziny wydłużały się jeszcze bardziej i babcie musiały zostać z dziećmi aż zasnęły.
Lena jeszcze po pracy zajmowała się przygotowaniem obiadu na kolejne dni, idąc przez to spać niemal w środku nocy.
Babcie także przeżywały bardzo ciężki czas. Dzieci były wulkanami energii, której nie dało się rozładować. Biegały, krzyczały i wymagały ciągłej uwagi. Dodatkowo, korzystając z nieobecności rodziców, wyraźnie testowały cierpliwość swoich babć. Małgorzata wyjątkowo źle przeżywała swoje wychowawcze porażki, ponieważ była osobą wyjątkowo ambitną.
Babcie robiły co w ich mocy by zapewnić rozrywkę dzieciom. Przygotowywały przekąski, pomagały odrabiać lekcje, zaprowadzały na zajęcia dodatkowe, śpiewały, tańczyły, były policjantami i sprzedawcami, a także grały w karty.
Dzieci jednak nie doceniały tej troski. Wnuczek coraz rzadziej słuchał swoich babć, z kolei młodsza wnuczka od momentu pójścia do przedszkola stała się nieznośna. Dziewczynka urządzała liczne awantury, a w dodatku w sytuacji konfliktu dzwoniła ze skargą do mamy. Lena, będąc w pracy, nie miała szans na zagłębianie się w istotę konfliktu – stawała po stronie córki co jeszcze bardziej osłabiało pozycję babć w oczach dzieci.
Potem zaczęły się kolejne problemy. Dzieci w okresie jesienno – zimowym chorowały na zmianę więc babciom doszły kolejne obowiązki. Kiedy wnuki były chore babcie biegały wokół nich by z troską zadbać o powrót do zdrowia, a gdy wyzdrowiały pomagały im nadrobić powstałe szkolne zaległości. Obie babcie, po całym dniu, wracały do siebie ledwo żywe, wtedy do pomocy wkraczali także dziadkowie.
Stres i przemęczenie sprawiły nawet, że Małgorzata odkryła w sobie dar poetycki:
„Rodzice wyjeżdżają z domu.
Z przyzwyczajenia zatykam uszy:
ktoś znów krzyczy: obrażam się!
Z kim porozmawiać? Kogo wysłuchać?
Drzwi otwarte – wróciła Lena!
Wszystko jest już spokojne i ciche wokół.
Nareszcie spokój – myśli babcia
Nareszcie spokój – myślą wnuki”
Tak minął rok – rok wyjątkowo ciężki dla wszystkich członków rodziny. Dzieci nie potrzebowały troskliwych babć i zajęć dodatkowych, potrzebowały rodziców. Lena żałowała, że przegapiła pierwsze „r” swojej córeczki, że nie mogła towarzyszyć dzieciom w ich rozwoju.
Po rozmowie z Wojtkiem wspólnie ustalili, że Lena zacznie inną pracę w mniejszym wymiarze godzin. Wszyscy na tym zyskali, szczególnie babcie, które wreszcie mogły odpocząć.