Nie miał szans.

Witam! Nazywam się Eliza. Mam dwie wspaniałe córki, kochającego męża, pracę, która wydaje się przyjemna, ale… Jestem osobą kreatywną i podatną na wpływy, dociekliwą we wszystkich aspektach życia. W ciągłym poszukiwaniu odpowiedzi na niekończące się pytania… W nieustannej walce z samą sobą staram się odnaleźć sens życia.

Znalazłam go w wysokiej trawie. Było lat, temperatury przekraczały trzydzieści stopni i tylko cień drzew i szumiąca nieopodal rzeka dawała odrobinę ochłody. Świeża i zielona trawa zachęcała by chodzić po niej boso lub położyć się na ziemi rozkoszując chwilą beztroski.

Spacerowałam wtedy wzdłuż rzeki, gdy nagle mój wzrok przykuł nietypowy ruch w trawie, około metr ode mnie.

Nie wiedziałam czego się spodziewać ale gdy rozsunęłam trawę okazało się, że… był tam kotek! Maleńka, ruda kuleczka leżała na chłodnej ziemi, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Od razu wzięłam ją w ramiona. Przez puszyste futerko z niepokojem wyczułam zimne, wychłodzone ciałko. Kotek nie otwierał oczy. Jak długo tam leżał? Zwierzę poruszało słabo łapką, miało też nieco sztywną i pobrudzoną sierść. Jak mógł znaleźć się w tym miejscu, tak daleko od domów?

Moje serce niemal zamarło gdy zdałam sobie sprawę z tego w jak złym jest stanie. Przycisnęłam go do mojej ciepłej klatki piersiowej. Był bardzo słaby. Przechodząc tak cicho, jak to możliwe, zaniosłam go do pokoju. Moja córka i ja mieszkałyśmy w tym czasie w pobliskim hotelu, byłyśmy na wspólnych wakacjach.

Był akurat czas poobiedniej drzemki mojej córki. Postanowiłam owinąć kotka w coś ciepłego i miękkiego więc wyciągnęłam z szafy mój ulubiony, puchaty sweter, który znalazłam kiedyś w lumpeksie. Nie odkładając kotka, wyjęłam sweter i ostrożnie owinęłam w niego nieszczęśnika.

Wyszłam z nim na balkon i usiadłam na krześle, przyjrzałam się mu bliżej. Prawie się nie poruszał. Rozłożyłam sierść na jego głowie i… O Boże!! … Byłam strasznie przytłoczona tym, co zobaczyłam. Pchły! Całe hordy pcheł, które roiły się na każdym centymetrze tego małego ciałka. Łzy napłynęły mi do oczu ze współczucia dla tego małego nieszczęśnika. Pomyślałam, że osłabieniu zwierzaka winne są pewnie one, ponieważ wysysają krew z tego małego kociaka. Postanowiłam pokonać moje obrzydzenie i zaczęłam wybierać pasożyty ze skóry kotka.

Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że mam małe szanse pomóc mu w ten sposób. Zresztą kociak pewnie był wyczerpany, a ja tylko męczyłam go moimi zabiegami. Zostawiłam go w spokoju. Postanowiłam, że po kolacji pójdę do sklepu i poszukam lekarstwa na pchły, a teraz ważniejsze jest, aby go nakarmić.

Musiał być bardzo głodny! Wybrałam się do kuchni prosząc o jakieś małe kawałki mięsa lub mleko. Udało mi się zmusić małego rudzielca do zjedzenia odrobiny tych przysmaków. Wydawało mi się, że po tym wyglądał trochę lepiej. Moja córka się wtedy obudziła. Nie chciałam pokazywać jej kotka w tym stanie. Położyłam go na balkonie, owiniętego w sweter, było tam cieplej niż w pokoju.

Po około 40 minutach, po zajęciu mojej córki grą, sprawdziłam stan kociaka. Był zimny i bez oznak życia. Zmarł. Podniosłam go ponownie.

– Wybacz mi, wybacz mi, kochanie! – wyszeptałam, przechylając głowę w jego stronę

Płakałam nad nim, nad tym cierpiącym, ledwo narodzonym stworzeniem. W pokoju znalazłam małe pudełko ciasteczek. Po minucie wyszłam do lasu, który znajdował się naprzeciwko naszych okien i tam go pochowałam.

Tak okrutne jakie może być życie. Przyszedł na ten świat gdzie wszystko ma dwie strony – dobro i zło, lód, miłość i nienawiść, życie i śmierć… Przyszedł na ten świat i nie miał czasu, aby poznać cokolwiek poza jego ciemną stroną.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *