Kiedy byłam w drugiej ciąży pracowałam w miejscu do którego dojeżdżałam komunikacją miejską między 6:30 a 7:00. Jak wiadomo, w tych godzinach panuje tam największy tłok więc każdego dnia stresowałam się o moje dziecko. Mam bardzo szczupłą sylwetkę więc i mój brzuch nie rzucał się szczególnie w oczy. Miałam z tego tytułu kilka przygód, jedna dwie z nich szczególnie zapadły mi w pamięć.
Sytuacja 1 – „O nie-chorobie”:
Sama, kiedy nie byłam w stanie błogosławionym, zwykle ustępowałam miejsca osobom starszym i kobietom w ciąży. Tamtego dnia stałam w zatłoczonym autobusie tuż obok siedzącej kobiety. Wyglądała na około 45 lat. Była szczupła, ładna i elegancko ubrana, widząc mój stan natychmiast wstała zapraszając mnie ręką bym usiadła. Nie udało mi się jednak, ponieważ drogę zagrodziła mi ręka młodej dziewczyny. Być może myślała, że ustępująca mi miejsca właśnie wysiadała i chciała zająć jej miejsce. Usiadła na zwolnionym miejscu, które swoją drogą było oznaczone „dla uprzywilejowanych”.
– Przepraszam bardzo Panią. – zwróciła uwagę elegancka kobieta – Właśnie ustąpiłam to miejsce tej Pani w ciąży.
– Ciąża nie jest chorobą! – odparła dziewczyna, patrząc spod czerwonej grzywki
Nastała niezręczna cisza gdyż żadna z nas nie wiedziała co na to odpowiedzieć.
– Mimo wszystko, ja wcześniej zajmowałam to miejsce i ustąpiłam je tej Pani w ciąży, a nie Tobie!
Wydawało się, że młoda dziewczyna szykuje właśnie jakąś ciętą odpowiedź lecz wtedy zainterweniowała starsza kobieta, która siedziała obok niej:
– Dziewczyno, naprawdę jesteś aż tak bezczelna rano? Ta kobieta nie ustąpiła miejsca Tobie, więc zwolnij je, jeśli nie jesteś śmiertelnie chora!
Z kamienną twarzą, czerwono włosa dziewczyna wstała, zwalniając miejsce. Jednak do końca podróży mierzyła mnie wściekłym wzrokiem.
Sytuacja 2: „Omdlenie”:
Nadeszło upalne lato i co za tym idzie wysokie temperatury w komunikacji miejskiej, która bardzo często pozbawiona jest klimatyzacji. Stałam wtedy blisko kierowcy, ze wszystkich stron otoczona innymi pasażerami. Obok mnie siedziała kobieta, około 40-letnia i niestrudzenie rozwiązywała swoje problemy rodzinne przez telefon, powtarzając na okrągło:
– Tak mamo, tak mamo, nie martw się, zrobię wszystko. Tak, mamo, jadę tam. Tak, mamo, tak, mamo, tak, mamo…
Słyszałam tylko jej nieprzyjemny głos, marząc o tym by w końcu przestała mówić. Nagle świat jakby się wyłączył, a ja obudziłam się siedząc obok tamtej kobiety. Wyglądało na to, że zemdlałam, wokół patrzyło na mnie mnóstwo ludzi.
– Oczywiście, w takim upale ciężarna musiała stać w pełnym autobusie. – krzyknął któryś z pasażerów
– Zwłaszcza, że ktoś załatwia swoje sprawy rodzinne przez telefon i jest tym tak zajęty, że nie widzi jak obok męczy się kobieta w ciąży!
– Nie wiedziałam, że jest w ciąży! – zaczęła tłumaczyć się kobieta siedząca obok mnie – Niech mi Pani wybaczy. – powiedziała patrząc na mnie – Nie zrobiłam tego celowo!
– W porządku. – powiedziałam tylko
Co więcej mogłam powiedzieć? Wciąż byłam dość oszołomiona. Wysiadłam na kolejnym przystanku mimo, że kierowca nie chciał mnie wypuścić, a ktoś zaproponował nawet wezwanie karetki. Odmówiłam jednak, zapewniając, że czuję się już dobrze. Jeden z mężczyzn odprowadził mnie kawałek drogi do pracy.
Na całe szczęście półtora miesiąca przed rozwiązaniem mogłam wziąć już urlop i resztę tego czasu spędzić w domu. Ogromnie współczuję kobietom, które muszą pracować i dojeżdżać do tej pracy w trakcie ciąży! Nie jest ona oczywiście chorobą ale wyraźnie wzrasta wtedy wrażliwość kobiety.