Mieszkałam w rozpadającym się domu z babcią, po czasie został on zburzony, a w jego miejsce firma budowlana postawiła nowy, podzielony na kilka niezależnych części z osobnymi wejściami. Po tym jak babcia przeszła na emeryturę, przeprowadziła się na wieś.
W domu ostatecznie zamieszkałam ja z narzeczonym oraz moi rodzice. Zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko. Po jakimś czasie z ukochanym wzięliśmy ślub.
Niedługo po tym jak się pobraliśmy, w drodze było już kolejne dziecko. Nie mieliśmy pieniędzy, a jedynie kredyt na głowie. Pomyślałam wtedy o sprzedaniu mojej części domu, wtedy starczyłoby nam na małe mieszkanie i częściową spłatę długu.
Przedyskutowałam całą sprawę z rodziną, przedstawiłam im kilka rozwiązań:
1. Sprzedaż swojej części i kupno małego mieszkania.
2. Wykupienie mojej części przez rodziców.
W ogóle według moich rodziców mój mąż jest całkiem bezużyteczny. Ponieważ nie może znaleźć pracy, nie powinien ze mną być. Dodatkowo jest on za tym, aby sprzedać część mojej własności, więc rodzice całkowicie go nie znoszą.
Pół roku później, w dniu urodzin mojej matki okazało się, że mąż znalazł kupca. Rozmawialiśmy o tym w kuchni u rodziców. Okazało się, że to całkiem obcy człowiek, a umawialiśmy się na to, że będzie to ktoś z rodziny. Zdecydowaliśmy się jednak podjąć taki krok, pieniądze były potrzebne, co zrobić. Następnego dnia dowiedziała się o tym moja mama, rozczarowana powiedziała mi, że jeśli sprzedamy tę część domu, zwyczajnie mnie wydziedziczy, nie będę już jej córką, i tyle, nie chce mnie znać. Tak też się stało, sprzedaliśmy dom, nie należę już do rodziny.