Mam trudną sytuację życiową, w której może się znaleźć każdy, niestety, życie nie ubezpiecza nas od takich chwil.
Chodzi o to, że mój syn i jego żona Ania próbują mnie oddać do domu opieki. Jestem pewna, że ten pomysł jest całkowicie wymyślony przez synową, która ma duży wpływ na syna. Antek ożenił się osiem lat temu, cieszyłem się, ponieważ uważałam Anię za godną synową, wydawała mi się mądrą i oszczędną dziewczyną.
Ale Anka okazała się być naprawdę nieczuła. Bardzo sprytnie owinęła sobie mojego syna wokół palca. Nie zdziwiłabym się, gdyby po moim odejściu do domu opieki, porzuciła mojego syna.
Ania urodziła mu dwoje pięknych dzieci, trzecie już w drodze, oczywiście miejsca w mieszkaniu było nam za mało. Co robić? Muszą tak żyć, bo nie mogą sobie pozwolić na zakup oddzielnego mieszkania, a wynajem jest równie kosztowny. Ja pomagam w domu, bawię się z wnukami, gotuję i robię pranie. Nie wiem nawet, w czym tak bardzo przeszkadzam synowej.
Niedawno przeszłam na emeryturę, zdrowie zaczęło zawodzić, ale nie narzekam, mogę jeszcze sama dbać o siebie, nikogo o nic nie proszę. Uważam, że jest za wcześnie, aby mnie oddać do takiego miejsca.
Nie rozumiem ludzi takich jak ona. Postawcie się tylko na moim miejscu, jak to jest, gdy krewni chcą się ciebie pozbyć. Dom opieki będzie mnie przerażał, wszystko jest obce, obcy ludzie i zamknięta przestrzeń.
Po urodzeniu drugiego dziecka Anka nie odchodziła ode mnie, cały czas prosiła o pomoc w opiece, była bardzo czuła i życzliwa. Ale wszystko się zmieniło, gdy druga wnuczka stanęła na nogi, Ania natychmiast zapomniała o moim istnieniu. Byłam bardzo urażona, ale starałam się nie pokazywać złych emocji, próbowałam żyć moim życiem, chodzić do teatrów i muzeów, spotykać się z przyjaciółmi.
Najwyraźniej w czasie, gdy nie było mnie w domu, synowa zaczęła namawiać Antka, aby wysłał mnie do domu opieki, argumentując, że opieka nad mną i trójką dzieci jest zbyt trudna. Przebiegła! Chce zachować całe mieszkanie dla siebie. Nie sądziłam, że Anka będzie taka zawistna. Może nie jest to miłe, ale tak póki co wygląda nasza sytuacja.
Nie wiem nawet jak mogła przekonać mojego syna, który zawsze się ze mną konsultuje i ufa mi. Nie jestem jedną z tych matek, które chcą zniszczyć szczęście syna i postawić się na pierwszym miejscu. Życzę mu lepszego życia, ale kiedy mieszkamy pod jednym dachem, musimy znaleźć kompromisy, a nie eksmitować słabych z mieszkania.
Byłam bardzo zdenerwowana tą sytuacją. Wyobraź sobie, że Ania napisała do mnie SMS-a, że znalazła piękne miejsce, w którym spędziłabym resztę życia. Przyszłam do syna, żeby wytłumaczył się przede mną, ale powiedział tylko, że będzie mi tam lepiej.
Proszę, doradźcie mi, co powinnam zrobić w takiej sytuacji. Walczyć o swoje mieszkanie czy poddać się i wyjechać do domu opieki?