Po prostu tyle nie jedz i będzie po problemie!

Mój przyrodni brat zawsze był chudy, bo przy wzroście 184 cm ważył niecałe 62 kilogramy. Był w dodatku dość blady, więc raczej nie wyglądał zbyt zdrowo, przez co ludzie z jego otoczenia śmiali się z niego. Tak naprawdę najbardziej dogryzali mu najbliżsi i ciągle wymyślali nowe określenia i przezwiska, którymi mogli go obrzucać. Zwykle słyszał:

„Boże, jaki z Ciebie kościotrup! ”, „Zacznij coś ćwiczyć, bo żadna normalna dziewczyna nie zechce takiego szczawia” albo “jakbym tak wyglądał jak Ty, to bym z domu nie wychodził”.

Od takich docinków nie zdołał się ustrzec nawet wówczas, kiedy przeprowadził się do wynajętego mieszkania, bo krewni zawsze znaleźli sposób, by mu przypomnieć o tym, jak wygląda. Jakiś czas później chłopak ciężko zachorował i został poddanym poważnej operacji. Bardzo długo dochodził do siebie, praktycznie nie mógł wychodzić z łóżka, przez co przytył 26 kilogramy. Teraz wyglądał jak zwyczajny facet – atrakcyjnie i zdrowo. Nawet sam cieszył się ze swojego nowego wyglądu oraz liczył na to, że w końcu nie będzie musiał wysłuchiwać tych wszystkich okropnych komentarzy. 

Ja również uważam, że mój brat dobrze wyglądał i nawet specjalnie nie było widać tych kilku nadprogramowych kilogramów. Niestety, bliscy znowu zaczęli się z niej śmiać i nazywać go “tłuściochem” oraz mówiąc, że wcześniej wyglądał lepiej. Przez to Tomek zaczął brzydzić sie swojego ciała i znowu odchudzać.

Próbował różnego rodzaju wymyślnych diet, ale mam wrażenie, że to mu tylko szkodziło. Bardzo długo był na diecie “herbacianej”, na której całe dnie pił tylko herbatę, ewentualnie szklankę mleka. Robił także kilkudniowe posty, które tylko wyniszczały jego organizm. Kiedy tylko udało mu się zrzucić na wadze, potem szybko wracał do poprzedniej wagi – przez stosowanie szkodliwych diet dochodziło do powtarzającego się efektu jojo. Starałem się mu przemówić do rozumu i pokazać, że nie musi chudnąć, bo wygląda w porządku, ale niestety, bolały go kąśliwe żarty i krytyka ze strony najbliższych, przez co nie potrafił siebie zaakceptować. Pewnego razu jego matka mu powiedziała:

– Po prostu jesz jak świnia! Zacznij jeść mniej i to wystarczy, na pewno szybko schudniesz.

To było wtedy, kiedy brat ze względu na problemy finansowe zamieszkał u mnie, więc cała rozmowa odbyła się w moim domu, kiedy w dodatku byłem w nim obecny. Słysząc te bzdury nie wytrzymałem i powiedziałem swojej macosze, co o niej myślę, a potem kazałem jej wyjść. Może nie powinienem się wtrącać, ale nie mogłem pozwolić na to, żeby krzywdziła dalej mojego brata. Potem okazało się, że brat przez tę całą sytuację głodził się nawet tygodniami, bo miał wyrzuty sumienia, kiedy coś jadł.

Nie przyznał mi się do tego, ale sam to zauważyłem i sprawdzałem, czy w ogóle coś w ciągu dnia je. Gdy go o to pytałem, to udawał, że jadł w swoim pokoju, a potem przynosił niby brudne naczynia do mycia. Odkryłem też, że nawet, jeśli sobie coś zrobi do jedzenia, to potem spłukuje to w toalecie.

Choroba się pogłębiała i nie dało już się niczego ukryć, ponieważ pewnego razu zasłabł i z powodu wyczerpania organizmu trafił do szpitala. Pamiętam, że zadzwoniłem wtedy do jego matki i oburzony powiedziałem o tym, co się stało. Już dokładnie nie pamiętam szczegółów tej rozmowy, ale wiem, co stało się pod jej koniec: moja macocha wysłuchała tego, co miałem do powiedzenia, a potem się rozłączyła, jakby w ogóle jej to nie obchodziło.

Okazało się, że brat cierpi na anoreksję. Na szczęście zgodził się na leczenie i już sześć miesięcy później było lepiej. Zerwał wszelkie kontakty z rodziną, bo to ona miała na niego tak wyniszczający wpływ. 

Raz w jego domu organizowany był rodzinny obiad i kiedy Tomek czuł się już na tyle silny psychicznie, by odeprzeć wszystkie ataki, zdecydował się na niego pójść. Podczas tego spotkania jego matka nie odezwała się do niego ani razu, czym brat był zaskoczony. Nie zależało mu już na schudnięciu, bo w końcu zaakceptował siebie i dobrze się ze sobą czuł.

Teraz jest szczęśliwy, znalazł ciekawą pracę i może nie widujemy się za często, ale mamy ze sobą stały kontakt telefoniczny. Raz też mój kolega na wspólnym spotkaniu powiedział bratu, że może powinien mniej jeść. Widząc minę mojego brata widziałem, że ten temat wciąż go boli i przeprosiłem go za kolegę. Mam nadzieję, że mój brat nie będzie już brał sobie do serca opinii innych.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *