Marcelina ma 37 lat. Jest po ślubie z Igorem, z którym mają 9-letnią córeczkę Renatkę. Dziewczynka wyrasta na bardzo mądrą dziewczynkę, która kocha książki i nie bawią jej takie bezsensowne zabawy, jak inne dzieci w jej wieku.
Pewnego razu Marcelina wraz z mężem musiała na jakiś czas wyjechać do innego miasta w sprawie spadku po babci Igora. Nie chcieli oddawać córki obcej osobie pod opiekę, dlatego nie zdecydowali się na nianię. Pomyśleli, że najlepszym rozwiązaniem będzie poproszenie siostry Marceliny, która sama ma dziecko w tym samym wieku, w jakim jest Renatka. Byli przekonani, że to najlepsza opcja i też byli spokojni o swoją pociechę, ale niestety do czasu, a dokładniej do telefonu od zapłakanej córki.
Igor chciał jak najszybciej załatwić sprawę związaną ze spadkiem, sprzedając mieszkanie, z którego i tak by nie korzystali ani nie chciałoby im się go wynajmować – para wiedziała, że lokatorzy bywają różni i nie mieli do tego nerwów. Gdy na horyzoncie pojawił się zdecydowany kupiec, Marcelina wraz z mężem pojechali dopełnić wszelkich formalności, co niestety musiało zająć kilka dni. Ich córką na ten czas miała zająć się siostra kobiety. Para nie sądziła, że u bliskiej osoby im dziecku może się stać cokolwiek złego. Jako, że nasza córka jest dość inteligentna jak na swój wiek, zdarza się, że chce dołączyć do dyskusji prowadzonej przez dorosłych i zaprezentować swoje zdanie. Niestety, tym razem to okazało się być problematyczne dla siostry Marceliny.
Kiedy para przybyła z Katowic do Gdańska, od razu zajęli się formalnościami związanymi ze sprzedażą mieszkania. Kiedy zyskali jedną, wolną chwilę, pojechali odwiedzić starego znajomego jeszcze z czasów studenckich. Ledwo co do niego weszli, a już rozbrzmiał telefon – zadzwoniła córka. Na szczęście była tylko za nimi stęskniona i chciała ich po prostu usłyszeć. Kolejnego dnia znowu dopinali formalności i wynosili rzeczy z mieszkania, które były pamiątkami rodzinnymi, lub które po prostu chcieli zabrać do siebie. Podpisali także oficjalną umowę sporządzoną przez notariusza. Wieczorem mogli trochę odpocząć i już jechali do znajomego, kiedy nagle zadzwonił telefon. To była ich córka syn, która prosiła o zabranie jej od ciotki, a przy tym bardzo płakała. Nie wiedzieli, co mogło się stać, dlatego najpierw poprosili ją, aby wszystko wyjaśniła. Wtedy powiedziała, że ciotka Patrycja krzyknęła na nią, a potem postawiła ją w kącie. W tle było słychać krzyki siostry Marceliny, a potem to, jak zabiera Renatce telefon. Potem połączenie zostało przerwane. Rodzice próbowali skontaktować się z córką, dzwoniąc na jej telefon, ale niestety ten już nie odpowiadał. Para zmartwiła się, tym bardziej że siostra kobiety także nie odbierał telefonu.
Bez większego namysłu Marcelina postanowiła, że wróci sama wcześniej do domu i sprawdzi, co się tam dzieje. Cztery godziny później była już na miejscu. Patrycja siedziała w kuchni i piła drinka, a Renatka stała zapłakana w drugim pokoju w kącie.
Renatka stała tam prawie pięć godzin! Marcelina podeszła do swojej siostry i zaczęła ją pytać o to, dlaczego postąpiła tak z jej córką.
Siostra odpowiedziała jej, że jej córka ją po prostu irytowała, bo zadawała za dużo pytań i nie dała jej odpocząć po pracy. Postanowiła więc, że nauczy ją trochę dyscypliny i pokaże, że dorosłym nie wolno przeszkadzać, a najlepsze do tego wydawało jej się postawienie jej w kącie. Marcelia nie miała ochoty kontynuować z nią dalej rozmowy, więc zabrała córkę i poszła sobie do domu.
Renatka jeszcze długo nie mogła się uspokoić i dopiero po kilku godzinach zdołała zasnąć. Następnego dnia Marcelina wypytała córkę dokładnie o wszystko, co wydarzyło się w domu Patrycji.
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego, że siostra nagle zaczęła się kłócić z mężem i wyzywali się, obrzucając okropnymi epitetami. Gdy córka to wszystko zobaczyła, postanowiła podejść i zwrócić im uwagę oraz doradzić, że kłótnia i wyzwiska nie rozwiążą ich problemy. Te dziecięce rady sprawiły, że siostra wściekła się i postanowiła ukarać Renatkę za to, że to zrobiła, bo według niej “dzieci i ryby głosu nie mają”.