Niedawno skończyłem 32 lata. Mam rodzinę, kochającą żonę i wydawało się, że jest idealne, ale potem stało się coś, czego się nie spodziewałem… Moja żona, zwykle taka kochana i opiekuńcza nie potrafiła pokochać naszego dziecka.
Żona wielokrotnie powtarzała, że nie lubi dzieci i że chciałabym najpierw zająć się sobą, rozwinąć karierę zawodową, odłożyć na większy samochód, a dopiero potem może myśleć o dziecku.
Ja z kolei kocham dzieci. Wychowałem się w dużej rodzinie, więc marzyłem o tym, że sam będę miał conajmniej córkę i syna.
Dwa lata później żona niespodziewanie zaszła w ciążę. Jej reakcja mnie zupełnie zszokowała – histeryzowała i płakała mówiąc, że nie chce tego dziecka oraz że nie jest gotowa, by zostać matką, a ja z kolei na usunięcie dziecka kategorycznie się nie zgodziłem. Rodzice mnie uspokajali i obiecali, że w razie problemów pomogą przy zarówno przy opiece jak i w kwestii finansowej, co było jedynym pocieszeniem w tej całej sytuacji.
Żona zupełnie się ode mnie odsunęła i mówiła, że „to Twoje dziecko” tak, jakby nosiła pod sercem jakieś obce dziecko, a nie także jej własnego potomka. Kiedy dowiedziałem się, że będziemy mieć syna byłem przeszczęśliwy i miałem nadzieję, że to wywoła jakieś emocje w żonie. Niestety, myliłem się.
Kiedy przyjechałem po nią oraz dziecko do szpitala, to od razu po tym, jak dojechaliśmy do domu, żona tylko przebrała się i pojechała do przyjaciół. Dziecko płakało, chciało jeść, ale jej to nie obchodziło. Zająłem się synkiem i wciąż miałem nadzieję, że z czasem wszystko się zmieni, a żona przyzwyczai się do dziecka.
Minęło już sześć miesięcy. Żona nadal nie interesuje się dzieckiem, także nie karmi go, dlatego z moimi rodzicami musieliśmy od razu przestawić go na mleko w proszku. Wróciła do pracy, a w domu nie robi już nic. Każda moja prośba, która związana jest z pomocą przy dziecku jest lekceważona.
Przez te wszystkie miesiące wzięła syna tylko raz w ramiona, kiedy przyszła do nas z wizytą teściowa. Prawdopodobnie nie chicała się tłumaczyć przed swoją rodziną. To było dla mnie bardzo bolesne. Współczuję synowi, ponieważ jest pozbawiony matczynej miłości.