Teściowa nie umie gotować, ale krytykuje wszystko, co zrobi synowa.
Kasia ma już ponad 30 lat i wyszła za mąż po raz drugi. Wszyscy przyjaciele, krewni i znajomi wiedzą, że Katarzyna doskonale gotuje. Także jej mąż Adrian i jego matka o tym wiedzą, zresztą – sama Kasia to wie. Teściowa z kolei w ogóle się nie zna na gotowaniu – prawie całe życie mieszkała ze swoją matką, babcią Andrzeja, która gotowała dla całej rodziny.
Kiedy babcia odeszła, cała rodzina była zmuszona do próbowania fantazyjnych, kulinarnych eksperymentów matki. Na stole pojawiała się duszona kapusta z cynamonem, smażona wątróbka z dżemem, naleśniki z pastą jajeczną, zawsze mocno spalone kotlety i wiele, wiele innych ciekawych i “wykwintnych” potraw. Każdego dnia na rodzinę w kuchni czekała jakaś niespodzianka i niestety, nie zawsze była ona przyjemna. Można nawet powiedzieć, że niezwykle rzadko było to coś miłego i przyjemnego. W domu żartobliwie była nazywana “geniuszem sztuki kulinarnej”, “młodym chemikiem”, “kucharzem Boga” i tym podobne.
Mimo tego ona sama sama bardzo lubi pouczać innych i udzielać złotych porad. Zawsze robi to tak, aby inni to także słyszeli. Nikt nawet jej o to nie prosi, ale ona i tak zawsze się wypowie, najwidoczniej wierząc, że tym samym niesie jakąś misję. Z zewnątrz może to wyglądać zabawnie, ale prawda jest taka, że takie zachowanie mocno irytuje.
Po eksperymentach kulinarnych, jakich w domu rodzinnym dokonywała matka, Andrzej definitywnie nie znosił nowych potraw. Jeśli widział, że Kasia przygotowuje danie, którego nigdy wcześniej go próbował, dostawał jakiegoś ataku paniki i zaczynał oskarżać żonę o to, że także chce przeprowadzać na nim jakieś eksperymenty! Kasia wiedziała, dlaczego się tak zachowuje i nie przejmowała się tym ani nie chowała do niego urazy. Nawet w głębi duszy była trochę rozbawiona tym jego “lękiem”. Przez pierwszy rok małżeństwa nie mógł się nacieszyć, że trafiła mu się taka wspaniała dziewczyna, ale potem się już przyzwyczaił.
Kiedyś w święta Bożego Narodzenia, kiedy wszyscy goście chwalili kaczkę z jabłkami, którą przygotowała Kasia, teściowa skrytykowała to danie. Twierdziła, że za mało soli, a i jabłka pożałowała. Katarzyna wzruszyła ramionami i powiedziała, że następnym razem chętnie zje kaczkę przygotowaną przez złote rączki teściowej. Teściowa pogniewała się, a Andrzej stanął w obronie matki mówiąc, że Kasia specjalnie tak powiedziała aby pokazać wszystkim, że jego matka nie wie, jak gotować, tym samym wyśmiewając ją. Nie wspomniał przy tym, kto pierwszy zaczął tę dyskusję i wypowiedział słowa krytyki.
Drugi przypadek miał miejsce podczas urodzin Andrzeja, również w obecności gości. Teściowa zaczęła krytykować pieczeń, chociaż wszystkim gościom bardzo smakowała. Kasia odpowiedziała tak samo jak ostatnim razem. Po raz kolejny Andrzej stanął po stronie swojej matki, co ponownie skończyło się awanturą, obrażaniem się oraz tym, że cała imprezowa atmosfera ulotniła się gdzieś w ułamek sekundy.
Za trzecim razem teściowa skrytykowała jej wielkanocne ciasta, chociaż były one niesamowicie smaczne. Kasia nic nie odpowiedziała, ale w milczeniu wstała od stołu i poszła do domu. Andrzej nie poszedł za nią – został, aby pocieszyć matkę. W domu Kasia spakowała jego rzeczy, a kiedy wrócił, urażony próbował jej pokazać, że jest zły z powodu tego, iż żona nie okazuje należytego szacunku jego matce. Kasia nawet go nie słuchała. Podała Andrzejowi torby z jego rzeczami i życzyła mu szerokiej drogi do domu swojej matki.
Andrzej przez długi czas próbował naprawić związek, bo przecież mamusia jest ważna, ale sam chciałby mieć możliwość jedzenia pysznie. Nawet teściowa próbowała przetłumaczyć „złośnicy”, że nie powinna porzucać jej synka, ale Kasia postanowiła nie tracić czasu na tych ludzi, którzy nie doceniają ani jej, ani jej pracy.