Darowanie życia

Na oddziale kardiologii umieszczono niesamowicie kulturalną i wyniosłą damę szlachetnej krwi. Dama ta paradowała po oddziale w jedwabnym, pikowanym szlofroku z frędzlami u paska i koronkową bluzką kończącą się dopiero pod gardłem. Całym swoim wyglądem demonstrowała swoje pochodzenie i brak tolerancji dla biedy i braku wykształcenia.

Jej ulubionym tematem rozmowy były zszargane nerwy i słabe serce, czego przyczna jest otaczające ją chamstwo i mało uduchowiona rzeczywistość. Główną cechą tych dolegliwości były częste omdlenia. Muszę powiedzieć, że odgrywała je nawet umiejętnie, chociaż dość teatralnie. Skąd wiadomo, iż udawała? Ponieważ po podaniu jej zwykłego środka przeciwbólowego czy udawania, że wstrzykuje się jej lek, a nie czystą wodę, niesamowicie szybko wracała do stanu poprzedniego.

Lekarze nie odważyli się jej pozbyć z oddziału, ponieważ polecenie, aby ją tutaj umieścić dostali właśnie od swoich przełożonych, dlatego siedzieli cicho w obawie, że mogą stracić nawet pracę.

To bardzo denerwujące, kiedy po nocnym dyżurze lub w drodze do pacjenta w naprawdę ciężkim stanie zostajesz wręcz “przechwycony” i zmuszony, aby być przy kolejnym omdleniu szanownej damulki. Później dostajesz jeszcze półgodzinny wykład na temat duchowego i intelektualnego zubożenia współczesnej młodzieży, która w tematach takich jak opera czy barokowa sztuka użytkowa czują się jak słoń w składzie porcelany.

I tak pewnego pięknego dnia gwiazdy przestały sprzyjać naszej estetce. Po pierwsze, przepisano jej antybiotyk na łagodne zapalenie oskrzeli i wykluczono chorobę serca, a po drugie, chorą pielęgniarkę zastąpiła pielęgniarka z pulmonologii. To była silna kobieta, zahartowana przez życie, bowiem wiele lata musiała radzić sobie z kapryśnym mężem alkoholikiem.

Doceniając taką okazję (mimo, że wszystko było już jasno opisane w karcie choroby!), pani postanowiła zaprezentować swoją ulubioną sztuczkę, a ale… nikt nie ostrzegł pielęgniarki o tym benefisie!

Koneserka wszystkiego, co eleganckie, zamiast oczekiwanej reakcji dyżurnej pod postacią kapsułki czy zastrzyku, otrzymała dwa płaskie uderzenia w twarz, a potem całą serię, które miały szybko ocucić pacjentkę. Estetka wybałuszyła oczy i aż zachrypła na tak rażącą bezczelność! 

Doktor zastał oszołomioną adrenaliną miłośniczkę omdleń z opaską uciskową na ramieniu, dwoma kroplomierzami w różnych żyłach i okrutną pilelęgniarką stojącą obok.

Krótko mówiąc, taka terapia szokowa nie przyniosła żadnej szkody, a jedynie korzyści: omdlenia zniknęły z dnia na dzień, zapalenie oskrzeli ustąpiło samoistnie i pacjentka natychmiast poczuł się tak dobrze, że została wypisana do domu.

Pielęgniarka z pulmonologii z kolei bez ironii otrzymała nagrodę za terminową i kompetentną pomoc w nagłych wypadkach. Bo tu lepiej przesadzić niż mieć kogoś na sumieniu.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *