– Jedyna córka w końcu wychodzi za mąż, a nam z żoną nic, tylko płakać się chce, – skarży się 55-letni Przemek do kolegi. – Ma już prawie trzydzieści lat, myśleliśmy, że już nigdy nie doczekamy się ani jej ślubu, ani wnuków. Byliśmy tacy szczęśliwi, że od razu kazaliśmy wszystkim krewnym, przyjaciołom i sąsiadom zacząć szykować się na wesele. No, a tu coś takiego.
Przemek żył tylko z myślą o córce. Jedynie ona utrzymała go kiedyś w rodzinie, kiedy ich związek z żoną pękał w szwach.
O ile większość mężczyzn chce mieć syna, spadkobiercę, to Przemek zawsze marzył o córce, a kiedy po trudnym porodzie żony lekarz oznajmił: „Jest dziewczynka”, był w siódmym niebie ze szczęścia.
Żona Przemka była dobrą matką, ale on nigdy nie próbował zrzucić na nią całej odpowiedzialności za wychowanie dziecka, jak to często bywa w innych rodzinach. Sam zawoził i odbierał córkę z przedszkola, odrabiał z nią lekcje w młodszych klasach, chodził na zebrania rodziców.
Córka była ich prawdziwą dumą. Szkołę ukończyła z wyróżnieniem, studia tak samo. Teraz odnosi sukcesy w biznesie, jest właścicielką kilku sklepów z odzieżą dziecięcą. Ale życie osobiste przez długi czas jej się jakoś nie układało. Chętnych było wielu, ale żaden z nich nie został na dłużej. I wreszcie córka przedstawiła im swojego wybranka. Powiedziała, że wkrótce planują sformalizować swój związek.
Żona natychmiast zaczęła działać. Najpierw biegała po wszystkich restauracjach i salonach ślubnych w mieście, a potem zadzwoniła do córki i zapytała, kiedy pojadą wybierać suknię ślubną. Wtedy okazało się, że wesela jako takiego nie ma w planach.
– Mamo, pomyśl sama, po co nam taki tradycyjny ślub i wesele? – córka była wręcz oburzona. – To tylko wyrzucanie pieniędzy, przecież się nie zwrócą.
– Nie chcesz być panną młodą, założyć białej sukni? To jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu każdej kobiety! A co ze zdjęciami ślubnymi? Będziesz pozowała w dresie? – żona się nie zgadzała z córką.
– Mamo, uspokój się, co do sesji zdjęciowej, to już dawno wszystko uzgodniliśmy. Będą zdjęcia i w sukni, i na łonie natury, i gdzie tylko dusza zapragnie.
– Córeczko, ale co ludzie powiedzą? – próbował się wtrącić Przemek. – Codziennie ktoś mnie pyta, kiedy ślub i co podarować nowożeńcom, a ja się tylko wykręcam, bo wstyd mi się przyznać, że nie zostaliśmy zaproszeni na uroczystość. Wczoraj wujek Piotrek nawet zażartował, że skoro nas nie stać na to, żeby wyprawić córce wesele, to reszta rodziny się zrzuci i zafunduje wam przyjęcie.
– Niech sobie gada, nie zwracaj na niego uwagi. Sam wiesz, że nie chodzi o pieniądze. Chcemy to tylko załatwić w urzędzie, bez żadnych problemów i zamieszania, a potem pojechać w podróż poślubną. Do was na pewno wpadniemy wieczorem, posiedzimy, wypijemy po lampce szampana. Tak samo z drugimi rodzicami. Ale nie zamierzamy urządzać imprezy dla krewnych, z których większości nigdy nawet nie widzieliśmy na oczy. Nie potrzebujemy takiego ślubu.
Niby córka ma rację, ale Przemkowi jednak jest głupio przed rodziną i przyjaciółmi, sam zresztą też tak bardzo chciał zobaczyć swoją córkę w sukni ślubnej. Na żywo, nie na zdjęciach…