Rodzina mojego męża bardzo nas lubiła, ale tylko do czasu, aż nie zaczęliśmy mieć trudności finansowych. Wszystkim wręczaliśmy miłe upominki i zapraszaliśmy do siebie w gości. Brat męża przyjeżdżał do nas na wszystkie święta razem z żoną i dziećmi. Czasami nawet pożyczaliśmy im pieniądze, bo wtedy dobrze zarabialiśmy.
– Co? Pożyczyć wam? – wujek męża podrapał się po głowie. – No, teraz to sami, że tak powiem, ledwo sobie radzimy. Rozumiecie – kryzys.
– To jak, kochanie, Włochy czy Hiszpania? Gdzie rezerwować bilety? – żona wujka “nie w porę” wyszła z pokoju i cała historia ich „problemów finansowych” legła w gruzach. Po prostu nie chcieli pożyczyć nam pieniędzy, mimo że w naszej sytuacji nie mogliśmy czekać. Wiedzieli o tym.
– W takim razie już lepiej pójdziemy, – powiedzieliśmy z Maćkiem i wyszliśmy.
Nie mieliśmy do kogo się zwrócić, została już tylko jedna opcja – brat Maćka, Jarek. Nie jest bogaty, ale ostatnio oboje z żoną zaczęli trochę lepiej zarabiać, nawet kupili nowy samochód. Więc poszliśmy do nich.
– Nie, Maciek, – Jarek, podobnie jak wujek, podrapał się w tył głowy. – Rozumiesz, teraz nie mogę ci pożyczyć. Dopiero teraz pomału stajemy na nogi – chcemy coś mieć z życia. Kupiliśmy samochód, zamówiliśmy nową kuchnię. Czyli ten, rozumiecie…
– Rozumiem. – Maciek wzruszył ramionami i wyszliśmy.
– No widzisz, – mąż mnie przytulił, żeby trochę pocieszyć, – nikt z mojej rodziny nie zgodził się nam pomóc. Ale to nic – damy sobie radę. Jak zawsze!
– Na pewno, – odpowiedziałam, starając się nie zwracać uwagi na ból. Wiedziałam, że z Maćkiem niczego nie muszę się bać.
Rzecz w tym, że musiałam mieć operację. Guz w głowie nie mógł czekać. Nie mam rodziny, bo jestem z domu dziecka, a krewni męża odmówili nam pomocy.
No, ale udało nam się pożyczyć pieniądze od innych osób i przeszłam operację. Dzięki Bogu okres rekonwalescencji i rehabilitacja też poszły dobrze, więc po sześciu miesiącach mogłam wrócić do pracy. Maciek i ja znowu zaczęliśmy dobrze zarabiać, spłaciliśmy długi i żyliśmy tak, jak wcześniej.
Krewni męża próbowali ponownie nawiązać z nami kontakt, ale tym razem Maciek już tego nie chciał.
– Nie pomogli nam w trudnej chwili, a kiedy wszystko jest w porządku, to znowu jesteśmy rodziną?! – powiedział.
Poradziliśmy sobie ze wszystkimi trudnościami i zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy liczyć na nikogo prócz siebie. Dzięki tej sytuacji zbliżyliśmy się z mężem jeszcze bardziej. Teraz mamy swój krąg sprawdzonych znajomych, tych, którzy nie odwrócili się od nas w trudnej sytuacji.