Nina i ja pobraliśmy się dwa lata temu. Nie mamy jeszcze dzieci, nie chcemy się z tym spieszyć. Właściwie to nie jest moja decyzja, tylko mojej żony.
W pełni utrzymuję moją rodzinę. Moja pensja jest więcej niż wystarczająca na wygodne życie dla nas obojga. Nigdy nie musieliśmy oszczędzać na jedzeniu ani na podstawowych artykułach. Kilka razy byliśmy na wakacjach. Udawało się nawet coś odłożyć. W przyszłości planowałem kupić większe mieszkanie. W dwóch pokojach, kiedy pojawią się dzieci, będzie nam za ciasno.
Moja żona też pracowała, ale szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, ile zarabia.
– Płacą mi grosze. Nie wystarcza nawet na przyzwoite perfumy, – żartowała Nina.
– To po co tam pracujesz? – nie raz dziwiłem się i proponowałem, żeby zmieniła pracę.
Miałem wrażenie, że Ninie nie tylko na perfumy, ale i na drogę do pracy i z powrotem nie wystarcza pieniędzy. Dostaje tam chociaż płacę minimalną? I co ona z tymi pieniędzmi robi? Ale nigdy nie powiedziałem o tym żonie ani słowa. Niedobrze jest, kiedy mężczyzna pyta swoją drugą połówkę, gdzie się podziała jej pensja.
Niedawno, po dwóch latach naszego małżeństwa, po raz pierwszy przyjechała do nas rodzina mojej żony. Starałem się jak mogłem, zapełniłem lodówkę do granic możliwości, bo mama i siostra Niny planowały zostać u nas kilka dni.
Miały teraz taką silną żeńską grupę – wspólne zainteresowania, jakieś swoje sekrety. Starałem się nie wtrącać w te ich rodzinne tajemnice. A one i tak nie zwracały na mnie szczególnej uwagi. Czułem się trochę samotnie, ale pocieszałam się, że to wszystko jest tymczasowe.
Pewnego dnia wróciłem do domu trochę wcześniej i usłyszałem rozmowę, której nie powinienem był słyszeć. Chodziło o operację plastyczną. Już wcześniej zauważyłem, że zarówno moja teściowa, jak i siostra Niny nie raz korzystały z usług chirurgów plastycznych. Dało się to zauważyć i to bardzo. Nigdy nawet nie pomyślałem, że moja żona też może uciekać się do takich zabiegów. Mnie zawsze podobało się naturalne piękno. Aż tu nagle przypadkowo dowiaduję się, że Nina będzie miała operację plastyczną i od dłuższego czasu w tajemnicy przede mną odkłada na nią pieniądze. To teraz już wiadomo, gdzie podziewała się jej pensja!
Poczekałem, aż goście wyjadą i dopiero wtedy zapytałem żonę o zaoszczędzone pieniądze i na co chce je wydać.
– Te pieniądze są moje. Sama na nie zarobiłam i nie powinno cię obchodzić, co z nimi zrobię, – odpowiedziała mi zirytowana Nina.
– Jak to nie powinno mnie obchodzić? Ja przynoszę do domu wszystko co do grosza. Niczego przed tobą nie ukrywam. Myślę o naszej przyszłości. Chcę kupić większe mieszkanie. A ty nic nie dokładasz do rodzinnego budżetu i okazuje się, że masz oddzielne pieniądze, – oburzyłem się.
– Ja też myślę o przyszłości. Mój wygląd to mój kapitał. A jeżeli chodzi o mieszkanie, to jest twoje. Rób z nim co chcesz. Co ja mam do tego? – moja żona mnie po prostu oszołomiła.
Nadal nie rozumiałem, o jakim kapitale mowa i na co on jej jest potrzebny. I jeszcze dodatkowo bardzo mnie to zabolało, bo przypomniałem sobie, jak Nina nie odzywała się do mnie przez tydzień, bo dałem własnej matce pieniądze na operację serca. Wtedy była oburzona, że odebrałem te środki rodzinie, tak jakby mama była kimś obcym.
Wychodzi teraz na to, że tylko ja przez cały czas myślałem o nas obojgu, a moja żona martwiła się tylko o siebie. Jak mogłem się tak pomylić co do bliskiej mi osoby, jak mi się do tej pory wydawało? Najwyraźniej to już jest koniec naszej rodziny.