Żyliśmy skromnie, z jednej małej pensji mojego męża. Ja byłam na urlopie wychowawczym z synkiem.
Narodził się pomysł, żeby mój mąż Darek wyjechał za granicę, żeby trochę zarobić. Znaleźliśmy już mu nawet pracę, prawie wszystko było uzgodnione. Ale moja teściowa, jak zawsze, zdecydowała za nas i stwierdziła, że za granicę pojedzie ona, a nie jej syn.
Powiedziała, że nie pozwoli, żeby jej wnuk dorastał bez ojca. A ona jest wdową. I chce zobaczyć trochę świata. Długo się z nią o to kłóciliśmy, ale była nieugięta. Poprosiła nas tylko, żebyśmy zamieszkali w jej domu i zajęli się sadem i ogrodem. Obiecała, że będzie nam na to przysyłała pieniądze, ale z jakiegoś powodu przychodziło ich coraz mniej.
To był koniec miesiąca. Musieliśmy opłacić rachunki i przedszkole synka. Jak zawsze czekaliśmy na umówiony przelew, bo zarobione przez nas pieniądze nie wystarczały na wszystko – jak byśmy się nie starali. Teściowa doskonale o tym wiedziała. Ale pieniądze nie dotarły.
Następnego ranka całą rodziną jedliśmy śniadanie, gdy nagle zadzwonił telefon – to była moja teściowa. Mąż odebrał i zaczęli rozmawiać.
– Cześć mamo! Jak się masz?
– Witaj synu, nieźle, ale w tym miesiącu nie będę mogła ci przelać pieniędzy.
– Dlaczego? – spytał Darek, zdziwiony.
– Synu, wiesz, twój brat zadzwonił do mnie i poprosił o pieniądze. Kupuje samochód.
– Ale mamo, umawialiśmy się przecież. Muszę opłacić rachunki za twój dom. Mogłaś przynajmniej uprzedzić.
– Przepraszam synu, nie pomyślałam o tym – myślałam, że masz pieniądze.
– Tak, ale wiesz dobrze, że pensje u nas w mieście są niskie i nie wystarczają na wszystko. Obiecałaś nam pomóc.
Darek rozzłościł się i rozłączył. Byliśmy zaskoczeni tym, co usłyszeliśmy – bo jak tak można nie dotrzymać słowa? Przy tym teściowa doskonale wie, jak wygląda nasza sytuacja.
Żeby za wszystko zapłacić, musieliśmy się zadłużyć. Nie wiedzieliśmy przy tym, co będzie dalej, skąd weźmiemy pieniądze i z czego będziemy żyć.
Teściowa nie odzywała się przez miesiąc, ale potem zadzwoniła. Rozmawiała z nami jak gdyby nigdy nic, ale z rozmowy wynikało, że w tym miesiącu też nie planuje wysłać nam pieniędzy. Już nic jej nie mówiliśmy.
Mój mąż i ja mieliśmy poważną rozmowę – musieliśmy rozwiązać problemy finansowe. Wyjście było tylko jedno – Darek jednak musiał wyjechać za granicę, a ja miałam zostać z synem w Polsce. Tym razem szybko udało nam się znaleźć pracę i już po tygodniu Darek był w Hiszpanii.
Wszystko poszło świetnie. Długi spłacaliśmy z miesiąca na miesiąc, mieliśmy też jakąś finansową rezerwę. Darek był zachwycony Hiszpanią i to on wpadł na pomysł, żebyśmy z synem się do niego przeprowadzili.
Długo się wahałam, bo to jednak inny kraj, inny język. Syn ma tu przedszkole, przyjaciół, wszyscy mówią po polsku, ale jemu to nie przeszkadzało – chciał częściej widywać ojca i być blisko niego. Zajęłam się dokumentami, wszystkie formalności trwały około miesiąca.
Nareszcie byliśmy całą rodziną w Hiszpanii. Mój mąż dobrze zarabia, ja też dostałam pracę. Wreszcie nie martwimy się o pieniądze.
Czasami rozmawiamy z teściową.
Ale zdaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę możemy liczyć tylko na siebie.