Podjęliśmy z mężem decyzję, że nie będziemy mieć dzieci. Mnie jest 35, mężowi 37. Jesteśmy razem od 14 lat. To przemyślany wybór, który podjęliśmy jeszcze w młodości. Naturalnie, napotkaliśmy na niezrozumienie ze strony rodziny.
Rodzice twierdzą, że musimy mieć dziecko, że bez dzieci nie jesteśmy prawdziwą rodziną. Naprawdę? Dlaczego narodziny dziecka sprawiają, że rodzina jest pełnowartościowa? Bo tak robiły nasze matki i babcie? Nam teraz w dwójkę dobrze, nawet zwierząt domowych nie mamy.
Po prostu nie chcemy teraz dzieci, nie jesteśmy na to gotowi. Zaangażowani w nasze relacje, karierę, podróże. Mąż mnie w pełni popiera. Ostatnio mama coraz częściej próbuje mnie przekonać, że dziecko jest potrzebne, i zaczęłam się zastanawiać.
Mówi: “Masz już za kilka miesięcy 36, nie młodniejesz. Czas leci. Z każdym rokiem będziesz tylko starsza, ciężko będzie zajść w ciążę”.
Jeśli się nad tym zastanowić, to w jej słowach jest sens. Nie ma żadnej gwarancji, że mąż nie zmieni zdania, na przykład w wieku 50 lat, kiedy ja już fizycznie nie będę mogła rodzić. A adopcji nie będzie chciał. Teraz nie wiem, co robić: urodzić teraz, nawet jeśli nie planowaliśmy, żeby nie skończyć przy pustym garnku?