Mój mąż, Zbigniew, ma syna z poprzedniego małżeństwa. Nazywa się Adrian, ma 18 lat i jest już dorosłym mężczyzną, ale zachowuje się jak dziecko.
Kiedy Zbigniew rozwiedł się z pierwszą żoną, Adrian pozostał z matką. Jednak w pewnym momencie matka wybrała osobiste życie ponad syna i zaczęła sprowadzać różnych mężczyzn do domu, jeden po drugim. Oczywiście, nie mogło to skończyć się dobrze. Adrian ledwo ukończył szkołę i został odsunięty od studiów uniwersyteckich – oczywiście nie na koszt matki – a Zbigniew zapłacił za wszystko.
Ale mój syn został szybko usunięty z uczelni z powodu nieobecności. Widać od razu, jaki jest człowiekiem.
Wydawało mi się, że matka była nawet zadowolona z tego obrotu spraw. W końcu dało jej to możliwość sprowadzenia Adriana do naszego domu, aby jego ojciec mógł się nim zająć.
Jestem pewna, że w tym momencie matka nie miała w sobie żadnych uczuć wobec syna. Chciała po prostu zostać sama w dwupokojowym mieszkaniu.
Ta cała sytuacja nie przynosi mi pocieszenia, ale nic nie da się zrobić. Kiedy wchodzisz w związek małżeński, rodzina twojego męża staje się twoją rodziną. Zwłaszcza jeśli chodzi o syna.
Mieszkamy w prywatnym domu, gdzie Adrian ma oddzielny pokój. Jakby nic złego nie zwiastowało.
Jednak od tego momentu było jak w piekle.
Nadal nie mogę zrozumieć, czy Adrian robi wszystko, żeby mi dokuczyć, czy po prostu jest tak źle wychowany.
Od chwili, gdy chłopak wprowadził się do nas, starałam się nawiązać z nim dobre relacje. Ale nic mi się nie udaje.
Chodzi po domu w butach jakby to było w porządku. Uzasadnia to tym, że nasz dom jest prywatny. Ale co z tego? Mamy tu wszelkie udogodnienia, jak w miejskim mieszkaniu.
Spytałam go, czy zachowuje się tak samo w domu matki, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Jak to jest możliwe? – byłam oburzona.
Dosłownie wszystko, czego Adrian dotknie, natychmiast zamienia się w bałagan. Czuję się jak służąca. Cały czas sprzątam po nim.
Nie chce jeść tego, co gotuję. Mówi, że jego matka gotuje zupełnie inaczej.
Zaproponowałam mu, żeby sam sobie gotował, bo jest już dorosły, ale to był ogromny błąd. Gotował, ale potem kuchnia wyglądała, jakby przez nią przeszedł huragan. Podłoga była pokryta śmieciami, stół okruchami. Wszystkie produkty były pozostawione na stole, jakbyśmy nie mieli lodówki. Zlew był pełen brudnych naczyń. I to ja musiałam to wszystko posprzątać.
Mąż nie odpowiada na moje pytanie, jak długo Adrian będzie u nas mieszkał. Ale znalazł dla syna trochę pracy, żeby ten zrozumiał wartość pieniędzy i czasu.
Adrian nie wydaje się temu przeciwny. W końcu sam musiał być zmęczony siedzeniem w domu przez cały dzień. Znalazł pracę jako kurier. A potem na naszych drzwiach pojawiła się jego matka. Okazało się, że dosłownie zmuszaliśmy biednego chłopaka do pracy, a on cierpiał przez to.
Adrian od razu rzucił pracę, bo otrzymał wsparcie od matki. Nawet pierwszej pensji nie zobaczyłam.
Teraz tylko siedzi w domu przez cały dzień, grając w gry komputerowe i tak dalej. Je, śpi, chodzi do toalety. Nic nie robi pożytecznego, kompletna bezczynność.
Całkiem mu się wiedzie, nie można temu zaprzeczyć. Żyje jak w hotelu, tylko nie płaci. Opiekujemy się nim, karmimy, podlewamy. Sprzątamy cały bałagan. A on nie jest zbyt chętny do pomocy i nawet raz nie podziękował!
Nie mogę się doczekać, aż dostanie wezwanie do wojska. Może przynajmniej po służbie stanie się człowiekiem.