Prokuratura domaga się wyższej kary dla Jerzego Stuhra. 2 sierpnia Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy podjął decyzję o przesłuchaniu biegłego, który wydał opinię w sprawie obrażeń motocyklisty. Kłopoty znanego aktora dopiero się zaczynają
Jesienią zeszłego roku media obiegła wiadomość o kolizji z udziałem Jerzego Stuhra, który miał potrącić w Krakowie motocyklistę, a następnie usiłować uciec z miejsca zdarzenia. Potrącony mężczyzna dokonał “obywatelskiego zatrzymania” sprawcy, a następnie powiadomił policję. Funkcjonariusze przeprowadzili badanie alkomatem, które wykazało 0,7 promila alkoholu we krwi zatrzymanego.
Stuhr tłumaczył, że pił “wino do obiadu” trzy godziny przed tym, jak wsiadł za kółko. Twierdził też, że wcale nie potrącił motocyklisty, a jedynie “delikatnie go musnął”. W ostatnim wywiadzie wyznał, że “czuje się niewinny”.
Tak naprawdę nic nie zrobiłem, wiec wewnętrznie jestem kompletnie czysty – stwierdził, czym wywołał lawinę krytyki.
Konsekwencje prawne dla Jerzego Stuhra
Stuhr musi się teraz mierzyć nie tylko z ostracyzmem społecznym, ale też konsekwencjami prawnymi swojego czynu. W czerwcu zapadł wyrok nakazowy, na mocy którego aktor został ukarany grzywną w wysokości trzech tysięcy złotych. Prokuratura wniosła jednak sprzeciw, argumentując, że kara jest rażąco niewspółmierna do czynu i domaga się rozpoznania sprawy na zasadach ogólnych.
2 sierpnia na rozprawie w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Krowodrzy zapadła decyzja o przesłuchaniu biegłego. Sławomir G. zeznał, że w wyniku kolizji spowodowanej przez Stuhra, odniósł obrażenia ręki i nerwu, których skutki odczuwa do dziś. Z kolei biegły stwierdził, że obrażenia utrzymywały się poniżej siedmiu dni, co zakwestionował pełnomocnik motocyklisty.
Widmo wyższej kary dla znanego aktora
Mecenas Antoni Zduńczyk tłumaczy, że jeżeli uda się udowodnić, że biegły nie miał racji, to Stuhrowi będzie można postawić “zarówno zarzut spowodowania wypadku, jazdy pod wpływem alkoholu, ale także ucieczki z miejsca wypadku”.
Sądzę, że będziemy do tego dążyć – mówi mecenas w rozmowie z PAP.
To ma zasadnicze znaczenie dla sprawy, bo jeżeli się okaże, że to kwestionowanie jest zasadne i obrażenia jednak są powyżej siedmiu dni, to wtedy nie jest to kolizja, a wypadek – wyjaśnił Sędzia Sądu Rejonowego Sławomir Szyrmer.