Przed wyrzuceniem żony z domu, Andrzej poprosił ją o dokładne posprzątanie mieszkania i ugotowanie pysznego obiadu. W ten sposób chciał zrobić dobre wrażenie na Marcie (jako swojej przyszłej żonie).
Od rozwodu minęło już sporo czasu, a Andrzej nadal nie jest spokojny. Ciągle próbuje coś udowodnić i domaga się od Anny jakichś wyjaśnień, zadośćuczynienia.
Wielu jego znajomych nadal jest przekonanych, że wszystko zrobił dobrze i co najważniejsze – zgodnie z prawem.
Ale sam Andrzej, gdy zaczynał ten bałagan, nie mógł przypuszczać, że tak to się potoczy. A jego własny pomysł będzie miał dla niego tak przykre konsekwencje. Co więcej, w tamtym czasie zaplanowana przez niego intryga wydawała mu się jedynie niewinnym i bardzo sprytnym żartem. A teraz nie może zrozumieć, dlaczego jego bezbłędny plan zawiódł.
Dziś Andrzej pewnie postąpiłby inaczej. Po prostu rozwiódłby się z Anną. I to by było na tyle. Ale wtedy postanowił zrobić inaczej.
“Nie robię nic złego” – uspokajał swoje sumienie Andrzej – “Po prostu proszę swoją żonę, by po raz ostatni wypełniła swoje małżeńskie obowiązki. Co w tym niemoralnego? Przecież jeszcze się nie rozwiedliśmy. W świetle prawa jest moją żoną. I mieszka w moim mieszkaniu. Więc sprzątanie, pranie i gotowanie należą do jej obowiązków.”
Nie mogę zmuszać do tego innej kobiety, która nie jest jeszcze moją żoną! Tak jak nie mogę pozwolić, aby inna kobieta, która przychodzi do mojego domu po raz pierwszy, weszła do brudnego mieszkania i znalazła w łazience górę prania. I będzie mogła zjeść ze mną pysznej kolacji. W końcu moja Anna (wciąż moja żona) tak dobrze gotuje.
“To bardzo mądre posunięcie” – pomyślał – “Dzięki temu Marta zrozumie teraz, w jakich warunkach przywykłem żyć. Pranie jest zrobione i suszy się na balkonie. W mieszkaniu panuje idealny porządek. A na stole pyszny obiad”.
A kiedy wszystkie niuanse przebiegłego planu zostały w końcu ustalone w jego głowie, zaczął go wdrażać.
– Anno, dziś o 19:00 będziemy mieli gości – powiedział Andrzej wczesnym rankiem, patrząc żonie prosto w oczy. Przepraszam, że nie uprzedziłem wcześniej. Dopiero sam się dowiedziałem. Ale od tego, jak je przyjmiemy, zależy cała nasza wspólna przyszłość.
Anna, oczywiście, potraktowała słowa męża bardzo poważnie. Nie podejrzewała niczego złego. Dlaczego miałaby to robić? Nie miała pojęcia, że jej mąż zamierza się jej pozbyć.
“Nasza przyszłość z Andrzejem jest zagrożona! – pomyślała Anna. – Więc muszę dać z siebie wszystko! Nie zawieść męża. W końcu będą u nas poważni ludzie. Od których, jak sam mówi, wszystko zależy!”
Anna zabrała się do pracy. Andrzej szedł obok niej i udzielał jej cennych wskazówek.
Anna spędziła około trzech godzin na sprzątaniu mieszkania. Andrzej był przy niej cały czas. Udzielał cennych wskazówek i przydatnych rad. Czasami wychodził tylko do toalety. I to tylko wtedy, gdy czuł pilną potrzebę. Gdy Anna posprzątała mieszkanie, pozmywała i rozwiesiła pranie, poszła do sklepu i zaczęła gotować obiad.
A o szóstej wieczorem, kiedy wszystko było gotowe i do przyjazdu “gości” została dokładnie godzina, Andrzej powiedział Annie, że nie potrzebuje już jej usług.
– Pakuj swoje rzeczy. Rozwodzimy się – powiedział spokojnie.
Anna oczywiście była nieco zdezorientowana tym, co usłyszała. Miała kilka pytań, które zadała mężczyźnie. Ale w odpowiedzi nie usłyszała nic zrozumiałego. Zdała sobie sprawę, że nie jest już kochana i nie chce być widziana.
– Daję ci pół godziny na wszystko – powiedział Andrzej, patrząc na zegarek.
Anna nie pytała o nic więcej. W milczeniu spakowała się i wyszła.
“To nawet podejrzane – pomyślał Andrzej, zamykając za nią drzwi. Ale dlaczego miałaby być? Skoro mieszkanie nie jest jej. I nawet nie jest tu zameldowana.”
Andrzej zapomniał o Annie. Przypomniał sobie, że jest zakochany w Marcie. I myślał tylko o tym, że ona przyjdzie do niego za pół godziny.
– Tutaj mieszkam! – powiedział Andrzej , pokazując jej mieszkanie
– A twoja żona? – zapytała Marta.
– Zostawiła mnie – odpowiedział spokojnie Andrzej – Poznała kogoś innego, zakochała się w nim i odeszła. Ale… Nie winię jej. Kim ja jestem, żeby ją winić? Rozumiem, że kobiety to słabe istoty, które nie radzą sobie ze swoimi uczuciami i przez to cierpimy. Zapraszam do salonu.
– Naprawdę żona cię tak zostawiła? – Marta była zaskoczona.
– Gdyby tylko! – odpowiedział ze smutkiem Andrzej. – Wyjechała nie bez powodu. Posprzątała mieszkanie, zrobiła pranie, ugotowała obiad i wyszła.
– Dlaczego to zrobiła?
– Myślę, że czuje się bardzo winna. Widać, że się martwi. Czy ma jakieś wyrzuty sumienia? Być może przeprasza w ten sposób. W zasadzie jest dobrą gospodynią. Ale… Zakochała się w innym mężczyźnie… – Andrzej zrobił smutną minę i zamilkł na chwilę. – Nie chcę już o tym rozmawiać. Zapraszam do stołu.
Oboje byli bardzo głodni. Chciwie rzucili się na jedzenie i picie. A potem… Kolacja skończyła się dość szybko. Tak naprawdę nawet się nie zaczęła. Zdążyli zjeść zimne przystawki i nawet coś ciepłego, ale nigdy nie dotarli do deseru.
Dlaczego? Ponieważ, kiedy Anna sprzątała (zanim poszła do sklepu), usłyszała, jak Andrzej rozmawia z Martą przez telefon. Z rozmowy zrozumiała, że jak tylko posprząta mieszkanie, zrobi pranie, rozwiesi na balkonie, ugotuje i nakryje do stołu, zostanie wyrzucona z domu na zawsze.
“Och, Andrzeju”, pomyślała Marta, “nawet nie mogę być na ciebie zła. Nie możesz po prostu powiedzieć, że mnie nie kochasz. Grasz w jakąś grę. Dlaczego? Będę musiała ukarać nie tylko ciebie, ale i twojego gościa”.
– Muszę wyjść – powiedziała Marta, która jako pierwsza chciała iść do łazienki.
Marta uciekła. Chwilę później to samo poczuł Andrzej. Ale w mieszkaniu była tylko jedna łazienka. Co więcej, cała hydraulika w mieszkaniu była niesprawna.
Nikt nie wie, co Ania tam robiła. Tylko woda nie płynęła. Dla Anny nie było to trudne. Ukończyła szkołę zawodową i była dobrym specjalistą w zakresie budowy instalacji wodno-kanalizacyjnych.
– Marta, otwórz, naprawdę tego potrzebuję! – krzyczał Andrzej. – Jak długo jeszcze? Dlaczego tak długo? Czy coś się stało? Otwieraj natychmiast, bo wyważę drzwi.
Wieczór nie był już spokojny.
– Ja też potrzebuję! – krzyknęła Marta za drzwiami, “ale tu nie ma wody. I w ogóle, nic tu nie ma. Nawet papieru toaletowego. Przynieś mi coś.
– Czego chcesz? – krzyczał Andrzej.
W tym momencie w mieszkaniu zgasło światło.
Marta krzyknęła z przerażenia. Andrzej, podpierając się od tyłu, rzucił się do drzwi, by wydostać się z mieszkania i dostać do rozdzielni elektrycznej. Wtedy jednak okazało się, że mieszkanie nie da się otworzyć. Coś się stało z zamkiem, który jest zamknięty na klucz.
– Nie mogę – krzyknął, stojąc w ciemności przy drzwiach wejściowych.
– Co? – odparła Marta. – Nie zrozumiałam.
– Nie mogę! -krzyknął Andrzej i pobiegł do łazienki.
Nie dotarł do łazienki na czas. Ponieważ, po pierwsze, było ciemno, a po drugie, nie miał już siły.
Kiedy poczuł się trochę spokojniejszy i lżejszy, wyszedł z łazienki i po omacku dotarł do szafki na bieliznę. Ale szafka była zamknięta. I nie było klucza. Poszedł na balkon. Ale tam wszystko było mokre.
Musiał założyć mokre ubrania. Bo w tym czasie do mieszkania pukali fachowcy, którzy mieli otworzyć drzwi wejściowe. Andrzej wezwał ich przez telefon.
Otworzyli drzwi. Andrzej poszedł do rozdzielni elektrycznej i włączył światło. Wkrótce potem przyszli hydraulicy i przywrócono dopływ wody.
Marta wyszła jakąś godzinę później, kiedy mogła się umyć. Nigdy więcej nie spotkała Andrzeja.
– To była jego wina – tłumaczyła później Anna, kiedy było już po wszystkim, a ona i Andrzej byli w separacji. Dlaczego nie pożegnał się ze mną w miły sposób? W czym problem? Ja bym po prostu wstała i wyszła.
Ale on postanowił oszukiwać. Okłamał mnie, że spodziewa się poważnych gości. Chociaż tak naprawdę nie spodziewał się żadnych poważnych gości. Po prostu zaprosił inną kobietę. I chciał jej zaimponować. Moim kosztem.
Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam i z entuzjazmem zabrałam się do pracy. A potem zamknął się w toalecie i podsłuchałam jego rozmowę z Martą. Od razu wszystko stało się dla mnie jasne.