Kiedy straciłam swojego ukochanego męża, nie spodziewałam się, że większe problemy dopiero przede mną. Początkowo pochłonięta byłam żalem i smutkiem, próbowałam żyć dalej, ale szybko okazało się, że będzie to znacznie trudniejsze, niż sobie wyobrażałam.
Moja córka Natalia była zawsze oczkiem w głowie ojca i utrata tak ważnego dla niej człowieka była dla niej bardzo bolesna. Pomagałam jej przejść przez ten trudny czas, jak tylko potrafiłam. Miał to być dla nas czas refleksji i smutku, ale niestety okazało się, że spadek po ojcu był równocześnie przyczyną kłopotów.
Z początku nie zauważałam niczego niepokojącego. Natalia nie zachowywała się inaczej niż zwykle. Była cicha i smutna, ale przecież to oczywiste w takiej sytuacji. Martwiłabym się, gdyby było inaczej. Dopiero z czasem zaczęłam zauważać, że moja córka zaczyna tracić grunt pod nogami.
Natalia, która dotychczas była bardzo oszczędna i rozważna w swoich wydatkach, zaczęła pojawiać się w domu z coraz to droższymi ubraniami i gadżetami. Nie od razu to zauważyłam, nawet pomyślałam, że zasługuje na odrobinę rozrywki i luksusu w tym trudnym dla niej czasie.
Jednak zaczęłam się niepokoić, kiedy przyjechała do domu z nowym laptopem. Córka zawsze chciała taki mieć, ale wiedziała, że kosztuje prawie dziesięć tysięcy, to są dla nas ogromne pieniądze. Zapytałam córkę, skąd wzięła pieniądze na tak duży wydatek, ale Natalia tylko uśmiechnęła się tajemniczo i powiedziała, że zarobiła na niego.
Znam swoją córkę i widzę, kiedy kłamie, ale dla świętego spokoju postanowiłam nie zagłębiać się w ten temat.
Teraz jednak coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzać. Obawiam, że Natalia przepuszcza pieniądze, które ojciec odkładał dla niej na mieszkanie. Zaczęłam sprawdzać i interesować się wydatkami córki. Zalogowałam się na nasze wspólne konto, gdzie przelewałam jej co miesiąc pieniądze na studia. Okazało się, że w historii było wiele przelewów na zupełnie zbędne rzeczy. Córka wyjechała nawet dwa miesiące temu na wakacje i nic mi nie powiedziała. W historii wydatków było wiele transakcji z restauracji i na dostawy jedzenia – wszystkie na bardzo duże sumy.
Jestem zrozpaczona, ale naprawdę nie wiem już jak rozmawiać z córką. Gdyby mąż wiedział, nigdy by nie przepisał tych pieniędzy na córkę, najpewniej kupiłby już gotowe mieszkanie. Ale wtedy nie czas był o tym myśleć, zachorował na nowotwór, chciał wszystkich zadowolić i pozostawić coś po sobie.