Moja szefowa była najbardziej lodowatą i niedostępną osobą, jaką znałam. Potem poznałam jej prawdziwe oblicze

Moja szefowa była bardzo dziwną osobą. Surowa i nieco uprzedzona kobieta, która nigdy się nie uśmiechała. Zawsze rozmawiała dyskretnie i tylko w sprawach związanych z pracą, a w stosunku do swoich podwładnych, nie stosowała żadnych ulg, ani nie była miła. Tak więc tyle o niej, a oto sama historia.

Działo się to całkiem niedawno. Był ponury i deszczowy poranek. Szłam zniechęcona na przystanek autobusowy. Nagle przede mną zatrzymał się na drodze samochód i kierowca dość niedbale, rzucił coś na ziemię. Cóż, bardzo wielu ludzi tak postępuje. Śmieci często wyrzycane są przez okna przejeżdżających samochodów. To bardzo nie kulturalne, ale nikt sie tym nie przejmuje. Samochód przyspieszył i odjechał.

Dopiero gdy podeszłam bliżej, zrozumiałam, jakie „śmieci” zostały wyrzucone z pojazdu. Na poboczu, przy drodze siedział w papierowej torbie malutki buldog francuski. Jego wielkie, przerażone oczy, pełne tęsknoty i niezrozumienia, wpatrywały się w kierunku, w którym odjechał samochód. Bezlitosny, zimny deszcz niemal zmoczył jego kędzierzawą sierść. Tyle, że małe psie dziecko, nie zwróciło na to uwagi.

Byłam w szoku, zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam jednak pewna, że nie mogę tego biedactwa tam zostawić, bo nie przeżyje. Nie mogłam przejść obok i nie zareagować. Podniosłam szczeniaka z ziemi, wsunąłem go pod kurtkę i z poczuciem spełnienia poszłam do pracy.

Po wejściu do biura, włożyłam moje znalezisko do pudełka z papieru do drukarki i wepchnęłam je pod biurko. Miałam nadzieję, że psiak pozwoli mi posiedzieć do przerwy obiadowej, podczas której zabiorę go do domu. Mam już dwa psy szlachetnej rasy, teraz będę miała trzeciego.

Nie udało mi się zakamuflować psa przed kolegami, próbował wydostać się z pudła i żałośnie skomlał. Uspokoił się dopiero, gdy dostał się w ciepło ludzkich rąk. Jeden po drugim, wszyscy przychodzili do mojego biura, aby przytulić szczeniaka. Mały piesek okazał się dziewczynką. Przestraszony małuch, wciskał się w ręce każdego, błagając o przytulenie. Cóż, nie mogłam zostawić wszystkiego, aby się nim zajmować. Miałam jeszcze dużo pracy do wykonania i zrobienie sobie dodatkowej przerwy nie wchodziło w grę. Kto mógl, to zajmował się szczeniakiem i tak pomału leciała nam dniówka.

W pewnym momencie do biura weszła moja szefowa. Nagle zatrzymała się na progu i spojrzała przed siebie z niedowierzaniem.

– Co to jest, szczeniak? – Zapytała, nie odrywając oczu od ruszającej się maskotki na rękach mojego kolegi.

Musiałam jej opowiedzieć historię, jaka przytrafiła mi się w drodze do pracy i przysiąc, że wkrótce zabiorę futrzaka, z naszej poważnej instytucji.

– Zaraz, gdzie chcesz go zabrać?- Przerwała mi prawie nie słuchając moich niezrozumiałych wyjaśnień.

– Do domu, chociaż mam już dwa psiaki. Inaczej musiałabym go zostawić na ulicy.

– Oszalałaś! Przecież on by tam zdechł z głodu i zimna. Daj mi go! – Wyciągnęła ręce do kolegi trzymającego psa.

W jej ciepłych dłoniach, mały urwis bardzo dobrze się poczuł. Przestał się trząść i zaczął lizać nos szefowej. Po raz pierwszy w życiu widziałam, jak ta kobieta  się uśmiechnęła. Nie wydawała się zmieszana tym atakiem psiej czułości.

– Czy mogę go zatrzymać? – Zapytała tonem, który zmienił się nie do poznania.

– Miałam takiego psa, kiedy byłam dzieckiem, nazywał się Ciapek. Nawet plamka na jego grzbiecie była taka sama jak u tego. Skoro jesteś dziewczynką, będziesz Ciapka!

Nie zwracając na nikogo uwagi, szefowa zachwycona nowym nabytkiem, cała uradowana, udała się z maleństwem do swojego gabinetu.

Teraz ja, jako najlepsza przyjaciółka pani dyrektor, wiem na pewno, że Ciapka była długo leczona przez weterynarza, uwielbia jeść mięsną karmę dla szczeniąt dobrej marki i domowe mleko krowie. Mała psotnica, bezlitośnie gryzie co popadnie i podarła tapetę na ścianie w przedpokoju. Jednak te chwile bardzo bawią moją przełożoną.

Cóż, mam teraz spokojną głowę. Mały porzucony szczeniak, żyje od teraz w raju. Cieszy mnie też widok uśmiechniętej szefowej. Pod maską żelaznej damy, kryje się całkiem miła i ciepła osoba.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *