Spotkawszy swoją byłą żonę dwa lata po rozwodzie, zrozumiałem wszystko, ale ona tylko się uśmiechnęła i potrząsnęła głową na moją propozycję, by zacząć wszystko od nowa…

Gdy urodziło się nasze drugie dziecko, Magdalena całkowicie przestała dbać o siebie. Jeśli wcześniej zmieniała ubrania pięć razy dziennie, to po powrocie ze szpitala, wydawało się, że zapomniała, że ma w szafie coś więcej niż tylko długą koszulkę i sportowe spodnie z wygniecionymi kolanami.

W tym „wspaniałym” zestawie chodziła nie tylko stale, ale często nawet tak kładła się spać. Na moje pytania odpowiadała, że w nocy łatwiej jej wstać do dzieci. Logika była, ale wszystkie swoje zasady, które wcześniej ciągle słyszałem od niej na temat „Kobieta powinna być kobietą w każdej sytuacji”, moja Magdalena zupełnie zapomniała. Zapomniała też o wielu rzeczach – o swoim ulubionym salonie manicure-pedicure, o siłowni, a nawet, przepraszam za tak intymny szczegół, zapominała rano założyć stanik, chodząc z opuszczonym biustem i nie widząc w tym nic nadzwyczajnego.

Naturalnie, figura żony też się zmieniła. Dotyczyło to wszystkiego – talii, brzucha, nóg, szyi. Patrzeć na fryzurę było strasznie – albo jakaś rozczochrana czupryna, albo na szybko zrobiony „kok” z wystającymi na wszystkie strony pasmami. Szczególnie straszne było to, że przed ciążą moja Magdalena wyglądała na piątkę z plusem, gdy szedłem z nią ulicą, rzadki mężczyzna nie zwracał na nią uwagi, co było dla mnie pochlebne, w końcu obok mnie taka piękność, a teraz – z piękności nie zostało nic, co było wcześniej…

W domu mieliśmy mniej więcej taki sam „porządek”, jak i wygląd żony. Jedynym, co zdążyła robić, było gotowanie. Z ręką na sercu powiem, że w tym Magdalena była mistrzynią, i narzekać na jej gotowanie było grzechem. A we wszystkim innym – smutno.

Próbowałem przekonać ją, że nie można tak siebie zaniedbywać, ale żona tylko winowajco się uśmiechała i mówiła, że się poprawi. Czas mijał, znudziło mi się codziennie widzieć przed sobą cień kobiety, i pewnego dnia podjąłem decyzję – rozwód. Magdalena próbowała mnie przekonać, znowu obiecała, że się poprawi, ale nie robiła scen, przekonawszy się, że naprawdę postanowiłem odejść, westchnęła:

– Jak chcesz… Myślałam, że mnie kochasz…

Nie wdałem się w dyskusję o kochaniu, złożyłem wniosek do USC, i wkrótce otrzymaliśmy nasze egzemplarze aktu rozwodu.

Pewnie nie jestem najlepszym ojcem, ponieważ oprócz alimentów byłej rodzinie niczym nie pomagałem, nie chciało mi się znów spotykać z tą, która kiedyś zwaliła mnie z nóg swoją urodą.

Minęły dwa lata. Idąc ulicą, z daleka zauważyłem kobietę o tak znajomym, tanecznym chodzie, szła mi naprzeciw. Gdy zbliżyła się, nie mogłem uwierzyć własnym oczom – to

była Magdalena! Tylko teraz wyglądała jeszcze lepiej niż w czasach naszego miłosnego uniesienia – sama kobiecość. Wysokie obcasy, piękna fryzura, wszystko dopasowane – sukienka, makijaż, manicure, biżuteria… A zapach znajomych perfum po prostu mnie omamił!

Prawdopodobnie na mojej twarzy było widać wszystko, ponieważ była żona nawet się roześmiała:

– Co, nie poznałeś? Przecież mówiłam, że się poprawię, a ty nie wierzyłeś!

Magdalena łaskawie pozwoliła mi odprowadzić ją do siłowni, opowiedziała o dzieciach, że rosną zdrowo, o sobie nie rozprawiała, ale to nie było potrzebne, jej wygląd, pewność siebie i jakiś szyk, którego wcześniej nie było, mówiły same za siebie.

Przypomniały mi się dni, kiedy była żona wyglądała zupełnie inaczej, zmęczona bezsennymi nocami z dziećmi i rutyną dnia codziennego, jak irytowały mnie jej koszulka i spodnie, „kok” na głowie, brak manicure… To była ta sama kobieta, którą zostawiłem, a oprócz niej, zostawiłem też swoje dzieci, poddając się swojemu egoizmowi i emocjom.

Żegnając się, zapytałem, czy mogę zadzwonić, dodałem, że wszystko zrozumiałem i zaproponowałem, by zacząć wszystko od nowa. A piękność tylko uśmiechnęła się i potrząsnęła głową na nie:

– Za późno zrozumiałeś, do widzenia!

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *