Może, gdyby to zdarzyło się w innej rodzinie, sama bym się trochę śmiała, ale że coś takiego mogło się zdarzyć mnie, nawet sobie nie wyobrażałam. Nigdy nie wierzyłam, że mogę wygrać na loterii, więc przez całe życie kupiłam może dwa albo trzy losy. Oczywiście nic nie wygrałam, więc zrezygnowałam z prób. Zawsze uważałam, że trzeba mieć szczęście, żeby coś wygrać.
Teraz chcę podzielić się czymś innym.
Chodzi o to, że mam zięcia. Tadeusz szczególnie nie chce pracować, nie ma na to chęci, więc cała jego praca to drobne prace dorywcze, którymi zarabia na życie. Zawsze mówiłam Tadeuszowi, że w ten sposób nie zarobi na emeryturę, a zięć ciągle mi tłumaczy, że do emerytury jeszcze daleko, więc mu to obojętne, a na dorywczych pracach teraz zarabia więcej i może pracować w dowolnym dniu.
Po tym, jak mojej młodszej wnuczce skończyły się 3 lata, moja córka powiedziała, że znowu spodziewa się dziecka. I teraz ma dwoje dzieci.
Ale są dorosłymi ludźmi, niech żyją, jak chcą. Swoim wnukom daję tylko prezenty na święta, ale ich rodziny nie wspieram finansowo – jest ojciec, niech on myśli, gdzie i jak zarabiać. Córka Maria ciągle narzeka, że brakuje pieniędzy, ale ja jestem samotną emerytką, jak mogę im pomóc?
Niedawno miałam urodziny, nie planowałam szczególnego świętowania, dzieci przyszły na uroczystość i podarowały mi tylko jeden los na loterię. Zięć sam go kupił. Dobrze się bawiliśmy, poczęstowałam ich i Maria z rodziną poszła.
O loterii już zapomniałam, ale potem dostałam wiadomość, że wygrałam sporo pieniędzy, jak na emerytkę. Byłam zdziwiona i szczęśliwa jednocześnie, bo to spora suma, a z moją małą emeryturą nie byłam przyzwyczajona do takich pieniędzy.
Zaczęłam się cieszyć, że teraz kupię sobie maszynę do szycia, o której marzyłam od wielu lat. Od razu zadzwoniłam do Marii i zaczęłam dziękować, opowiedziałam o pieniądzach. Maria spokojnie powiedziała kilka słów o pieniądzach i odłożyła telefon.
Ale właśnie tego wieczoru zadzwonił zięć i zapytał, czy nie zapomniałam, że mam wnuki, że im też potrzebne są pieniądze. Dzieci są ważniejsze niż maszyna do szycia.
Na początku nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Potem odpowiedziałam zięciowi: „Lepiej znajdź sobie dobrą pracę, wtedy będziecie mieć pieniądze na wszystko!” I od razu odłożyłam telefon.
Wczoraj zadzwoniła do mnie Maria, że teraz mają z mężem same nieporozumienia, bo Tadeusz uważa, że powinnam podzielić się tymi pieniędzmi z nimi.
Teraz nie wiem, co robić, czuję się, jakbym była na rozdrożu. To był mój prezent, czy naprawdę powinnam oddać pieniądze dzieciom, czy to jest właściwe? Jeśli nie dam pieniędzy, dzieci się na mnie obrażą, a ja chcę, żeby w rodzinie była tylko zgoda i spokój.