Pewnego dnia jako mały chłopiec śledziłem tatę. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom

Jako dziecko byłem raczej spokojny i bezproblemowy, ale czasem zdarzyło mi się wyprowadzić rodziców z równowagi. Pewnego razu zniknąłem z domu, a mama umierała ze strachu.

Moi rodzice tworzyli zgrane małżeństwo, ale zawsze była jedna kwestia, która mocno ich różniła. Tata uwielbiał wspinaczkę i dwa razy w tygodniu wychodził wieczorami na kilka godzin do klubu, gdzie razem ze znajomymi wspinał się po ściance.

Miałem wtedy może siedem albo osiem lat i ciekawość świata nie opuszczała mnie nawet na sekundę. Kiedy tata po raz kolejny zaczął szykować się do wyjścia, mama z oburzeniem spoglądała w jego stronę i coś pod nosem mówiła do siebie. Byłem tak zaciekawiony, co fajnego jest w tej wspinaczce, że tata tak często wychodzi i czy to coś złego, skoro mama wciąż o to się denerwuje.

Kiedy jestem już dorosły, rozumiem mamę. Oboje dużo pracowali, a tata znikał w każdy piątek i w niedzielę, wszystko zostawało na jej barkach. Pewnie chciała spędzić miły rodzinny wieczór albo obejrzeć z własnym mężem jakiś romantyczny film, a nie za każdym razem spędzać ten czas z dzieckiem. Wtedy jednak wyobrażałem sobie, że tata robi coś okropnego, skoro mama jest smutna.

Wiedziałem co to za sport, ale nigdy nie obserwowałem go na żywo. I wtedy wpadłem na przebiegły plan. Gdy za tatą zamknęły się drzwi, od razu zarzuciłem na siebie kurtkę, krzywo włożyłem czapkę i potajemnie pobiegłem za nim. Skradałem się aż dotrze na miejsce, klub wspinaczkowy mieścił się zaraz obok, ale ja czułem się jak w kreskówce, przemierzając długą i niebezpieczną trasę.

Musiałem odczekać kilka minut, więc kupiłem sobie w budce obok ogromnego czekoladowego loda. Minut minęło chyba więcej niż kilka, bo gdy wszedłem, a nikt nie pilnował wejścia, tata miał już na sobie czerwone pasy i wysoko się wspinał. To było niesamowite. Stałem i bacznie się wpatrywałem. Mój tata wyglądał jak superbohater, wtedy w ogóle nie rozumiałem, czemu mama się złości. Powinna być dumna z taty, bo wyglądał jakby wykonywał jakąś misję ratowania świata. Podszedłem bliżej i tylko czekałem aż pojawi się na dole. Od razu krzyknąłem: Wow, tata! Jesteś ekstra!”.

W tym samym czasie, kiedy ja nie mogłem oderwać wzroku, moja mama zorientowała się, że mnie nie ma. Podobno biegała po całej okolicy i wypytywała, czy nikt nie widział chłopca z pomarańczową czapką. Nawet nie chcę myśleć, ile zapewniłem jej wtedy stresu. Dobrze, że tata w porę zauważył dziesiątki nieodbieranych połączeń i szybko ją uspokoił, w innym wypadku pewnie pobiegłaby na policję.

Dziś sam uprawiam wspinaczkę wysokogórską, postanowiłem być jak tata. Ukończyłem odpowiednie kursy i ciągle się szkolę, by mama nie stresowała się o moje bezpieczeństwo, gdy wyjeżdżam. Za każdym razem, kiedy opowiadam tę historię znajomym, nie mogę powstrzymać uśmiechu. Kto by pomyślał, że moja dziecięca ciekawość doprowadzi mnie tak daleko…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *