Wyręczanie męża z obowiązków, nie przynosi nic dobrego

Mam bardzo bliską przyjaciółkę, ma na imię Laura. Do niedawna myślałam, że jej życie jest wspaniałe i że jest ona najszczęśliwszą osobą w swoim małżeństwie.

Laura wyszła za mąż za Krzysztofa, gdy miała 19 lat. Jej mąż miał wtedy 28 lat, był sporo od niej starszy. Robił dla niej wszystko, kupił jej mieszkanie, zabierał na wakacje, kupował jej najlepsze ubrania.

Kiedy urodził się ich syn Krystian, był przeszczęśliwy, zajmował się dzieckiem, gotował, pomagał żonie we wszystkim. Razem z koleżankami patrzyłyśmy na Laurę i szczerze jej zazdrościłyśmy. Taki mąż jest jeden na miliard, szczęściara z niej.

Ostatnio nasza koleżanka przyszła z płaczem. Ja, oczywiście, otworzyłam butelkę wina, żeby rozluźnić sytuację, po alkoholu zawsze wszystko wydaje się łatwiejsze. Laura otworzyła się i zaczęła opowiadać.

Ona i jej mąż byli małżeństwem od 20 lat. Przez pierwsze siedem lat wszystko było idealne, a potem w pewnym momencie wydawało jej się, że coś zaczyna się psuć. Zaczęła bardziej dbać o swojego męża, odciążyła go od obowiązków domowych, sama chodziła na zakupy, zaczęła zarabiać więcej niż on.

Myślała, że Krzysztof to doceni, jak bardzo się stara, ale po pewnym czasie z dawnego Krzyśka nie zostało nic. Wracał z pracy, kładł nogi na stole i krzyczał przez całe mieszkanie: „Kobieto, przynieś mi coś do jedzenia”. Jej nadskakiwanie mężowi nie pomogło w niczym, tylko zaszkodziło ich małżeństwu. Mąż nie pomagał jej w niczym, nie robił prezentów jak dawniej, nie gotował, po prostu nie robił nic.

Okazuje się, że jej miłość i wyręczanie go z obowiązków, uczyniły z jej ukochanego leniwego, zmęczonego życiem człowieka.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *